O Sanjim można powiedzieć wiele, zaczynając od jego kulinarnych
zdolności, przechodząc przez doskonałe umiejętności walki i skończyć na jednym
z urzekających pragnień, jakim jest dotarcie do All Blue. Jednak cokolwiek by
się chciało powiedzieć, nie można zapominać o jednym – Sanji nigdy nie przetrwa
z dala od prawdziwego piękna i (co może
być zaskoczeniem dla sporej części yaoistek) nie, nie mam na myśli pięknych
bicepsów Zoro. Ani nawet jego tricepsów, tudzież innych mięśni. Chociaż nasz
uroczy blondynek w fanowskich głowach częściej gości w ramionach mężczyzn, to
należy pamiętać, że jest on wręcz absurdalnym kobieciarzem.
Można też opisać
go ciągiem suchych faktów w stylu „jest czwartym członkiem załogi”, „walczy
tylko nogami”, „nagroda za niego wynosi 77,000,000 beri” czy „jest blondynem”,
ale internet dostarcza nam tych informacji w nadmiarze. W zasadzie ciężko
powiedzieć coś, co powiedziane nie zostało, więc nie pozostaje mi nic innego,
jak pobieżnie przypomnieć Wam relacje jakie łączą naszego wyjątkowego kucharza
z resztą załogi.
Nie trzeba się
długo zastanawiać, co do jego priorytetowych osób w załodze. Na samym czele
stoją Nami i Robin, później jest przestrzeń, wypełniona gotowaniem, a następnie
Chopper, stanowiący ich zapasy na czarną godzinę, co automatycznie stawia go w
rankingu wyżej od innych męskich członków załogi. Prawdopodobnie, gdy Sanji w
danej chwili nie gotuje, nie ślini się do kobiet, nie planuje jak je podejrzeć
w łazience, to ma chwilę relaksu na walkę z zielonym glonem, którego sam tym,
jakże zaszczytnym mianem ochrzcił.
Sanji: Jak by ci to wyjaśnić... Marynarka.
Nadchodzi. My. Statek. Uciekamy. Pojąłeś?
Zoro: Co to miało być?! Czemu gadasz do mnie jak to jakiegoś dzieciaka?! Mów normalnie!
Sanji: Myślałem, że taki przekaz będzie idealny dla idioty, który zamiast mózgu ma mięśnie.
Zoro: No dobrze. Ja. Ciebie. Później. Zabić.
Zoro: Co to miało być?! Czemu gadasz do mnie jak to jakiegoś dzieciaka?! Mów normalnie!
Sanji: Myślałem, że taki przekaz będzie idealny dla idioty, który zamiast mózgu ma mięśnie.
Zoro: No dobrze. Ja. Ciebie. Później. Zabić.
Relacje Sanjiego
z Zoro są dość specyficzne i przeważnie ograniczają się do jakże twórczych
wyzwisk i pokazu siły, jak na prawdziwych samców przystało. Tłuką się dla zasady
i zaznaczenia terytorium, bowiem zbieżnych interesów nie mają, ale kto by się
tym przejmował.
Kontakt Sanjiego
z Luffym jest wyjątkowy i niesie ze sobą nieco przemocy (a to
zaskakujące!), bowiem Kapitan jest
nieustannie tłuczony przez swojego wyśmienitego kuka za każdą próbę podkradania
jedzenia, za zbyt głośne jęki (bynajmniej nie te w łóżku), za złe zachowanie w
towarzystwie kobiet lub po prostu – profilaktycznie. Niemniej jednak blondyn
jest bardzo lojalny w stosunku do swojego Kapitana.
Jednak trzeba
przyznać, że Monster Trio, jak sama nazwa głosi, jest przerażające, gdy
zaczynają ze sobą współpracować. I wtedy jedyne na co stać zwykłego
śmiertelnika to zastanowienie się, czy większe spustoszenie niesie za sobą
kłótnia tej trójki, czy ich współdziałanie.
Sanji, jako
niezwykle charyzmatyczna osobowość, wnosi coś do życia każdego z załogantów.
Dla lękliwego Usoppa stanowi swoiste wsparcie, a jego nieco ostre słowa,
stawiały snajpera do pionu w najbardziej ekstremalnych sytuacjach.
Z Frankym łączy go
coś na kształt przyjaźni, która chociaż początkowo nieufna przerodziła się w
typową więź między członkami załogi. Chociaż ja tam twierdzę, że Franky po
prostu podrasował kuchenkę Sanjiego.
Brook dla
kucharza stanowi uosobienie złych manier przy stole i złego obycia wśród
kobiet, a także przestrogę, jak się będzie wyglądało, gdy dieta będzie
nieodpowiednia.
Sanji, jako
myśląca mniejszość, często znika z pola walki, by później uratować pośladki
swojej załogi, wyciągając ich z opresji,
przez co jego wierni fani mogą mieć niedosyt seksownych ujęć kucharza podczas
walki. Ale nie martwcie się, później będzie tylko gorzej, gdy Sanji sobie
odpłynie w siną dal i będzie go nie mało, a wcale!
Tym, jakże
depresyjnym faktem, kończę swój nieskładny wywód i by chociaż trochę zyskać w
Waszych oczach dodam życiowe mądrości blondynka.
Kukowe mądrości:
„Nigdy nie zwątpię w kobiece łzy.”
„Jeśli boisz się, że zrobisz coś źle, to nie będziesz w stanie nic
zrobić.”
„Sorry, chłopaki, ale przy tych dwóch pięknościach wyglądacie
cokolwiek słabo! Możecie się kamuflować, ile wlezie, w najlepszym razie zamiast
za piratów ktoś weźmie was za złodziei!”
„Gotowanie jest od boga, ale przyprawy dał diabeł.”
Autor: Piegowata
Chopper na czarną godzinę? Brzmi nieźle... Aż głodna się zrobiłam... *burk, burk*
OdpowiedzUsuńRelacje Zoro i kuka... Wole te łóżkowe... Ale kłótniami nie pogardzę
*łapka w górę* Zajebista robota Kochana ;D! Uśmiałam się! Fajnie się wspomina niektóre rzeczy... Nasz kochany kucharzyk <3
OdpowiedzUsuńSuper artykulik :D
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł XD uśmiałam się przy Twoich wtrąceniach ^^
OdpowiedzUsuńdoczytałam też właśnie, że kuk zniknie na jakiś czas... nie lubię jak Słomki nie są w komplecie :(