16 listopada 2014

[Opowiadanie] Sześć dni - Prolog


Tytuł: Sześć dni
Autorka: Piegowata
Korekta: Kanako
Liczba rozdziałów: 1/7
Gatunek: yaoi
Para: ZoroxSanji
Ograniczenie wiekowe: w późniejszych rozdziałach +18
Zoro dostaje sześć dni na udowodnienie, że między nim i Sanjim jest coś więcej niż tylko przyzwyczajenie.
Cukier, bardzo, bardzo, zalecana późniejsza wizyta u dentysty.

Siedział przy kuchennym stole, wpatrując się w partnera bez zrozumienia. Blondyn zaciskał wargi, a zacięty wyraz twarzy jasno dawał do zrozumienia, że nie żartuje. W lazurowych tęczówkach błyskało zdecydowanie i jedynie papieros, który drżał w smukłych palcach, ukazywał jego zdenerwowanie.
— Dlaczego? — zapytał, bo jedynie to pytanie było wstanie przejść mu przez gardło. Nie bolała go sama świadomość tego, że Sanji postanowił zakończyć ich związek, ale że robił to z całkowitym opanowaniem i zniechęceniem, jakby dla niego było to jedynie kwestią czasu, kiedy to nastąpi.
Mężczyzna wzruszył ramionami i westchnął cicho.
— To nie tak, że coś się stało. Po prostu wydaje mi się, że nic się nie dzieje. Nie rozmawiamy ze sobą, nigdzie nie wychodzimy, sypiamy obok siebie, a nie ze sobą. Po prostu nie ma sensu tego dłużej ciągnąć, rozstańmy się zanim się znienawidzimy. Zoro… my nawet się już nie kłócimy.
Roronoa zamilkł, wpatrując się w gładką powierzchnię stołu, przy którym przyszło im zjeść tyle wspólnych posiłków, które w wykonaniu kucharza zawsze były ukoronowaniem dnia. Nie chciał kończyć ich związku, ale nie potrafił zaprzeczyć słowom partnera. Prawdą było, że ostatnio nie stanowili pary idealnej. Mimo wszystko przyzwyczaił się już do obecności Sanjiego i cholera, kochał go. Mimo jego natrętnego, czasem zbyt infantylnego charakteru, żył w przekonaniu, że już na zawsze będą razem. Nie ważne, jak głupio i patetycznie to brzmiało. Chciał móc budzić się u jego boku i zamykać w swoich ramionach, a teraz gdy usłyszał ostateczne słowa poczuł jedynie żal, że dopuścili do tej rozmowy. Fakt, deklaracje nigdy nie przychodziły im z łatwością, ale wierzył, że najważniejsze było, że oboje chcą tego samego. Sęk w tym, że najwyraźniej chyba już nie.
— I tak po prostu chcesz przekreślić te wszystkie lata? — zapytał, marszcząc brwi. Nie mógł nie przyznać mu racji, ale fakt, że Sanji podjął decyzję sam, nie próbując wcześniej nawet z nim rozmawiać, ani naprawiać ich relacji, sprawiał, że był zwyczajnie zły.
— Właśnie dlatego chcę to zakończyć. Nie jesteśmy już gówniarzami, wierzę że bylibyśmy w stanie być razem, ale nie chcę patrzeć na ciebie każdego dnia i żyć jedynie wspomnieniami. Nie róbmy sobie tego. Rozejdźmy się w pokoju i zachowajmy chociaż te dobre chwile. – Głos Sanjiego, idealnie wyprany z emocji i wypełniony jedynie zmęczeniem, sprawił, że miał ochotę nim potrząsnąć.
 Nawet nie masz zamiaru tego ratować?! — warknął, uderzając pięścią o stół. Zamarł, zdając sobie sprawę z nieprawdziwości swoich osądów. Sanji przez ostatni miesiąc stawał na głowie, by dogodzić jego upodobaniom kulinarnym, wpadał pod prysznic za każdym razem gdy był tam Zoro, zawsze mając jakąś kiepską wymówkę; znajdywał czas na obejrzenie z partnerem meczu, co mu się nigdy wcześniej nie zdarzało, a do łóżka kład się razem z nim. Po prostu to on tego nie dostrzegał. Roronoa przeszukiwał pamięć, zastanawiając się, kiedy ostatni raz doszło między nimi do zbliżenia. Na próżno. Sanji, jego Sanji… cały czasy był seksowny, z pięknymi oczami, zadziornym uśmiechem i tymi zakręconymi brwiami, więc… dlaczego? Dlaczego nawet nie zauważył, że przestali uprawiać seks? Dlaczego nie odpowiadał na jego jednoznaczne gesty?
Ciężko przełknął ślinę i zdusił w sobie wybuch złości. To nie miało sensu. Nawet jeśli wiele razy rozwiązywali drobne spory przez walkę czy kłótnie, by po uwolnieniu emocji, kochać się długo i namiętnie, to teraz zwyczajnie potrzebowali rozmowy. I nawet on to rozumiał.
— To nie tak, że cię nie kocham. — Sanji przycisnął dłonie do twarzy, więc jego słowa były nieco stłumione, ale doskonale słyszalne. — Ale to właśnie dlatego chce się rozstać. Boję się, że cię znienawidzę, więc… wyprowadzę się do końca tygodnia.
— Nie! — Ostry ton Zoro, sprawił, że blondyn w końcu na niego spojrzał. — Ja…
— To nie ma sensu. — Przerwał mu. — Już zbyt długo wierzyłem, że coś można zmienić. Wyprowadzam się. — Powtórzył, wstając od stołu. — Jeśli chcesz coś zrobić, to masz jeszcze sześć dni, po tym czasie zamieszkam z Luffym i Acem.
Zoro patrzył, jak Sanji wychodzi z kuchni, lekko przygarbiony i zrezygnowany. Miał wrażenie, że jeszcze nigdy tak bardzo nie brakowało mu słów, by wyrazić swoje uczucia.

5 komentarzy:

  1. hoho zapowiada się bardzo ciekawie i jestem ciekawa co nasz kochany glon zrobi by zatrzymać u siebie naszego seksownego kucharza =) opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sanji, walcz! *macha różowymi pomponami* XDDDDDDD

    Jestem zaintrygowana obiecanymi cukrami. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach a gdzie ciąg dalszy? Pragne go. Teraz. Zaraz. Juz. Prosze *.* Ja tam lubie takie opowiadania ,wiesz czasem slodko i seks seks seks (yaoi uzaleznia? Nieeee)
    Nie zwlekaj dlugo, bo zaczne cie przesladowac na forum ;*
    Opowiadanie skojazylo mi sie (bron boze nie osadzam o zaden plagiat) z takim jednym Aokise na ktorym ryczalam ze dwie godziny (a to bylo tylko pare linijek tekstu q.q).
    Juz niecierpliwiona ,Mr.Prince

    OdpowiedzUsuń
  4. Łaaa, mam nadzieję ze cos mu się uda :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie, bardzo dobrze oddanie wypalającego się związku. Jestem ciekawa pomysłowości glona w tej kwestii i również pragnę cukrów ^^ No i Pieguś, pierwszy Twój fick od dawna i się jaram:D;D

    OdpowiedzUsuń