Autorka: Kanako
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: 0/?
Gatunek: psychologiczny, sci-fi, kryminał
Liczba rozdziałów: 0/?
Gatunek: psychologiczny, sci-fi, kryminał
Tematyka: fantastyka
postapokaliptyczna, paranormalne zdolności
Para: nie zdecydowałam
Ograniczenie wiekowe:
16+
Piosenka przewodnia:
Suzumura Kenichi — Shiroi Karasu
Jest rok 2222 r. W skutek
licznych trzęsień ziemi, dochodzi do wielu awarii elektrowni atomowych i
wybucha pandemia, zmuszająca kraje do konfliktów zbrojnych i wyścigów
technologicznych, w wyniku których, Japonia zostaje podzielony na dwie strefy.
Po nadaniu surowych praw, w okolicach strefy drugiej ulokowano militarne
wojsko, które ma na zadanie sprawować pieczę nad nowym podgatunkiem ludzki — esperami.
Dyskryminacja nie przypada do gustu pewnej anonimowej organizacji, która pod
kryptonimem „Level 0”,
postanawia ujawnić swoje zamiary.
Prolog
O tym, co nadejdzie
Noc spowiła znienawidzone przez Sanjiego miasto. Noir miał
nieodparte wrażenie, że kotara ciemności była tak szczelna, że całe Tokio na
kilka godzin zniknęło z powierzchni ziemi.
Starając się niczym nie zdradzić, przytulił się do zimnej
ściany, żałując, że nie zaopatrzył się w turbinę i prochy przeciwbólowe. Miał
wrażenie, że jeszcze dwie góra trzy minuty i zranione ramie rozłoży go na
łopatki, wysyłając go w najlepszym wypadku do krainy umarłych.
Wypuścił ze świstem powietrze z płuc, wyciągając z kieszeni
czarnego płaszcza papierosa.
— Ostatni, co? — Z roztarganiem zmierzwił jasne włosy,
zaciskając mocno zęby na filtrze, aby stłumić jęk, który chciał
niekontrolowanie wyzwolić się z jego gardła — rana obficie krwawiła, karmiąc go
niesamowitym bólem.
Słysząc głuche echo kroków odbijający się od ścian nie
nadającego się do użytku budynku, zacisnął kurczowo dłoń na czarnej rączce
Colta, tak mocno, że aż knykcie mu zbielały. Pobladł, czując, że zalewa go
absurdalnie duża dawka potu, gdy zdał sobie sprawę, że naga żarówka, wisząca
leniwie z brudnego sufitu, demaskowała jego położenie, kreśląc na
nieotynkowanej ścianie chaotyczny cień sylwetki.
„Szlag by to”, mruknął w myślach, zastanawiając się, czy
udałoby mu się przejść niezauważonym przez niewielką szczelinę pomiędzy wielkim
włazem, a zapadającą się ścianą, która jeszcze dwie godziny wcześniej tworzyła
dumnie część rządowego laboratorium.
Aby nie powywoływać do życia swoich osobistych lęków, zrobił
kilka cichych kroków na przód, wykorzystując swoje umiejętności, które nabył na
szkoleniu. Jedną dłonią asekurował się popękaną ścianą, aby nie upaść i nie dać
się uwieść zmęczeniu, obciążającego jego ciało z każdą minutę coraz bardziej.
Ciszę przeciął przeraźliwy krzyk, który sprawił, że praca
jego serca przyspieszyła, a ciśnienie podniosło się do niebagatelnych
rozmiarów. Wyciągając przed siebie pistolet jak ostatnią deskę ratunku,
przyspieszył. Ledwo powstrzymał gardło od krzyku, gdy tuż u jego stóp upadł
mężczyzna, trafiony przez pomarańczowo-czerwone płomienie w idealnym akcie
destrukcji. Odskoczył, nieświadomie zwalniając magazynek.
— Resztę zostawiam tobie, numerze czwarty.
Słysząc baryton gdzieś z głębi ciągnącego się w
nieskończoność korytarza, wzdrygnął się, czując jak przez kręgosłup przeszedł
mu nieprzyjemny dreszcz. Po chwili z mroku wyłonił się mężczyzna i Sanji
zamarł, gdy dystans pomiędzy nimi coraz bardziej się zmniejszał.
Strzelał, że mógł mieć dwadzieścia góra dwadzieścia dwa
lata. Nie mógł mu zarzucić braku atrakcyjności, ale jego uroda — poczynając od
czarnej kaskady włosów sięgających za kark, skończywszy na zimnym, mrożącym
krew w żyłach spojrzeniu — była taka do bólu pospolita, że Noir nie mógł na
pierwszy rzut oka wyłapać żadnych znaków szczególnych.
— Ani kroku dalej — zagroził, rozdziewiczając papierosa,
którego przez chwilę trzymał nienaruszonego w ustach. Tocząc zawziętą walkę ze
swoim zdrowym rozsądkiem, nacisnął na spust. — Kurwa — zaklął szpetnie pod
nosem, zdając sobie sprawę, że na tym człowieku zwykła amunicja nie robiła
żadnego wrażenia.
Zero krwi, zero głuchego zawodzenia, zero szlochu, zero
krzyku, zero czegokolwiek, coby świadczyło o tym, że Noir wystrzelił
przedostatnią kulę z magazynku.
— Jesteś esperem[1], prawda? — zapytał
zaciekawiony mężczyzna, unosząc dłonie w obronnym geście. Nie przejmując się
groźbami Sanjiego, zrobił jeszcze kilka kroków do przodu, przybierając znudzony
wyraz twarzy. — Jak masz na imię? — W jego czarnych oczach błyszczały ogniki,
których Sanji nie potrafił zidentyfikować, ale zlustrował w nich coś
niepokojącego. Nie mógł wyzbyć się wrażenia, że stojący przed nim mężczyzna
emanuje nieprzymuszoną aurą psychopaty. A to nie dawało mu spokoju.
— Sanji Noir — przedstawił się automatycznie, analizując
swoją podbramkową sytuacje. Zakiełkowała w nim świadomość, że tylko wyjątkowe
szczęście mogłoby go wyzwolić, którego notabene nigdy nie posiadał. — A ty? —
zreflektował się po chwili, stwierdzając, że byłoby miło znać jego prawdziwą
tożsamość.
— Numer trzy, ale nazywają mnie też Asem — przedstawił się
lakonicznie.
Blondyn przełknął głośno ślinę, gdy anonimowy podpalacz go
wyminął, ocierając się nieświadomie o nagie ramię Sanjiego. Noir miał przez
chwilę wrażenie, że mężczyzna syknął coś przez zaciśnięte zęby, ale równie
dobrze mógł być to tylko chory wymysł jego wyobraźni.
— Gdy tylko wydostaniemy się z tego piekła, przyłącz się do
nas, Sanji Noir — zaproponował numer trzeci, wykrzywiając usta w
uśmiechu.
— Do was? — powtórzył Sanji.
Ale As uśmiechnął się tylko wymownie, a gdy od ścian odbił
się jakby znikąd miły dla ucha, kobiecy głos: „cel zlikwidowany, misja
zakończona powodzeniem”, jego dłoń zaczęła emitować żywym ogniem.
Noir nacisnął palec na spuście, ale było już za późno.
Zemdlał, uwiedziony przez smród spalenizny i własnej krwi. W głowie zakodowały
mu się tylko dwa słowa, które odnalazł w zakamarkach swoich nieskładnych myśli.
A brzmiały one Level Zero.
As, popisując się swoim refleksem, zgarnął w objęcia metr
siedemdziesiąt z kawałkiem za nim ten zdążył zderzyć się boleśnie z kafelkami.
Odgarnąwszy niesforną grzywkę z czoła, uśmiechnął się pod nosem, dostrzegając
niesymetryczne, finezyjnie zakręcone brwi.
— Obiekt przechwycony, numerze dwa — zakomunikował i odłączył
się do zasilania.
[1] esper –
osoba posiadające umiejętności paranormalne
Fabuła osadzona w ciekawym świecie:) Uwielbiam takie apokaliptyczne klimaty^^ Mam nadzieję, że naszemu blondynkowi nic się nie stanie^^ Ta para jakoś ostatnio mnie kręci xD Oby coś z tego wynikło ;D ^^
OdpowiedzUsuńVanilia
Jeszcze nie wiem czy wynika, ale cieszę się, że komuś AceSan się podoba. Obaj są po prostu zajebiści ♥
UsuńCzekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńMam mieszane myśli, to wszystko jest tylko i wyłącznie wymyślone przez Ciebie prawda? Bo ostatnio miałam "przyjemność" obejrzeć psycho-pass [nie potrafię obejrzeć więcej ja 3 odcinki xD] I mieszają mi się fakty.
Ale nie powiem lubię takie historie, dlatego chcę kontynuację, bo liczę na wyjaśnienie :D [parka oczywiście jak najbardziej zajebista! :D]
Cóż za zbieg okoliczności. Też jest w trakcie oglądania psycho-pass, ale zdecydowanie moje opowiadanie nie ma nic wspólnego ze światem przedstawionym w tej anime. ;)
UsuńCieszę się, że ci się podoba. Mam już w głowie pierwszy rozdział, więc najprawdopodobniej do tygodnia pojawi się kontynuacja tego produktu. Jeszcze sama nie wiem jakie będą pairingi, bo mam perspektywę na kilka, które naprawdę lubię. Wszystko wyjdzie w praniu :D
To super! :D
Usuńnie mogę się doczekać *.*
[[Mam nadzieję, że pojawi się jakiś gejowski z Zoro xD ale nie jest on konieczny]]
Zoro z pewnością będzie, ale nie myślałam o pairingach. Serio. One najczęściej wychodzą w praniu ;)
UsuńRozumiem :D [ciesze się!] I czekam :D
UsuńJestem ciekawa co tam wymyślisz! :D
ja piernicze wlasnie skrobnelam komentarz i mi go wcielo. Gdzies Ty jest moj mozgu komputerowy?
OdpowiedzUsuńZacnie zono, chociaz nie zostal fick rozdziewiczony przeze mnie. Smutne. Pisz kolejna czesc nawet jak nie wisze nad Toba i nie jecze, bo tu lud spragniony.
P.S mam zakonczenie rozdzialu feniksa. Zyj z ta swiadomoscia, ze mamy dziure w srodku :D
Zapowiada się tajemniczo i ciekawie :) Mam nadzieję, że tym razem doprowadzisz opowiadanko do końca, bo już jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczy :* Po prologu ja bym zrobiła AceSana, ale to tylko moje zdanie :D Sanji rozłożony na łopatki. I co teraz? Hahaha, zaraz się pewno przekonam, czytając pierwszy rozdział :) Tak, postacie One Pieceowe pasują do zjawisk paranormalnych, a znając Twoje umiejętności, pewnie będzie to kawał dobrego opowiadania :) Weny życzę Kanuś, byś go poprowadziła do końca :*
OdpowiedzUsuń