11 listopada 2014

[Opowiadanie] Promyk - Rozdział 1

Tytuł: Promyk
Autorka: Paulaa
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: 1/?
Gatunek: yaoi, dramat
Para: SanjixZoro
Ograniczenie wiekowe: 14+
 
Miał wrażenie, jakby tysiące ostrzy z okrutną szybkością rozcinały jego ubranie, wbijając się w skórę, popychane wiatrem, który za wszelką cenę chciał pozbawić go równowagi i przewrócić na ten nieskazitelny biały puch. Poruszał nogami krok za krokiem, ale im bardziej to robił, tym jego siły malały. Wiedział, że musi iść i nie może się zatrzymać, a małe serduszko, które biło na jego plecach dawało mu siłę do tego, by stawiać opór lodowatym torturą. Widoczność stawała się coraz gorsza, a natężenie padającego śniegu drastycznie się pogłębiało. Do tego wieczór niebezpiecznie szybko zaczynał nadchodzić, lecz mimo to szedł ignorując zimno, z którym musiał się zaprzyjaźnić. Dla niej musiał. To była ich jedyna szansa i teraz nawet ta cholerna pogoda tego nie zniszczy. Tak bardzo tego pragnął, a teraz czuł, że każdy ruch jest wykonany z niesamowitym wysiłkiem, a wiatr zwyczajnie się nim bawi. Śniegu zdążyło napadać po kolana i nie wyglądało na to, żeby miał ochotę przestać, ale nawet mimo to wiedział, że jeśli stanie, będzie po nich i skarze na śmierć nie tylko siebie ale i ją.  Jedyną osobę jaka została mu na tym świecie, a przecież obiecał, że się nią zaopiekuje. Nie może teraz zaniemóc. Nie ma do tego prawa. Nie ma prawa odbierać jej życia w taki sposób. Muszą znaleźć tylko jakieś schronienie by przetrwać. Bunt jego ciała był coraz większy, a im się bardziej z nim nie zgadzał, tym mocniej trzepał dziewczynką, jakby tą częścią ciała, która jeszcze go słuchała, a nie była poddana mechanicznym ruchom. Chciał by się nie bała. Wykonał ruch nogą i tego nie mógł już zatrzymać. Czas jak na złość przyspieszył swój bieg. Upadli na śnieżną pościel, której kawałki radośnie dostały się pod jego ubranie, a reszta zaczęła przesiąkać. Teraz to już nie były rany zadawane przez ostrza, które wspaniałomyślnie, fantazyjnie naznaczały jego ciało, ale był pochłaniany przez najgorsze cierpienia świata. Odbierało mu to oddech, a nogi które go zawiodły trzęsły się, stanowczo odmawiając dalszej drogi.
- Zoro… -  Upadek przebudził maleńkie serce bijące na plecach chłopaka.
Wargi tak mocno mu drżały, że nie był w stanie jej odpowiedzieć. Ledwo podpierając się rękami, które uchroniły go przed kompletnym spotkaniem twarzą w twarz z białym sadystą. Ten upadek miał go pozbawić nadziei i być punktem zapalnym, by nie ważył się przeciwstawiać naturze. Ale mimo tego tak bardzo czuł, jak jego ciało nie jest w stanie więcej tego znosić. Nie mógł jednak wyzbyć się swojego obowiązku. Każdy na jego miejscu runąłby w odmęty tej bieli i pozwolił się zabrać, ale nie on. On po prostu nie mógł tego zrobić. Słabość była mu zabroniona i to było jego przekleństwo. Był pozbawiony możliwości zwyczajnego poddania się, on musiał radzić sobie i chronić ją za wszelką cenę. Niezależnie jakby świat na niego napierał i jak bardzo brakłoby nadziei, on musiał być ponad to.
- Zoro… Zimno mi… - Dziewczynka nie bardzo zdawała sobie sprawę z tego, co się dookoła niej dzieje. Była owinięta szczelnie dwoma kocami i przywiązana do pleców brata. Odpowiednio zadbał o nią, by w miarę znośnie przeżyła drogę, ale i to okazało się mało w dobie tonięcia w śnieżycy.
To zimno tak bardzo prosiło by dał się pochłonąć, by wreszcie się poddał, ale słysząc ten głos po policzku przeleciała mu łza tak szybko, że nawet oparła się wichurze ginąc w śnieżnej pościeli. Zoro patrzył w miejsce jej upadku. Nie poddała się choć była tak drobna i słaba. Po raz kolejny zignorował ból i trzęsące się już całe ciało, i zaczął się podnosić. Wolno, by nie zrzucić dziewczynki. Od kolejnego kroku zależało wszystko. Gdyby wierzył w Boga poprosiłby o ratunek, ale wiedział, że to czy przetrwają zależy od niego. Udało się. Mimo tego, jak bardzo jego nogi się uginały ruszył, żegnając miejsce upadku chwiejnym, ale stabilnym ruchem i wynosząc z niego wdzięczność. Cięcia jakie zostały mu zadane pozwoliły całkiem przestać czuć i wyzbyć się człowieczej ułomności odczuwania skrajnego cierpienia. Gdy to zaakceptował znalazł w sobie siłę, a słowa siostry tylko popchnęły go. Nie mógł pozwolić by i ona odczuła tą brutalność tak pięknego zjawiska, którego skrzętnie chciał ją pozbawić, jednak znów jego zdanie okazało się niczym i czuł jak siostra zaczyna się bardziej kulić na jego plecach. To że ruszył było cudem, a przyspieszenie było absurdalnym wyczynem. Los dwa razy nie daje szansy. Wieczór już na dobre rozgościł się pośród szalejących iskier, a zamieć nie miała zamiaru wspaniałomyślnie dać im przetrwać.
- Drżysz… - Kuina doskonale czuła, jak ciało jej brata nie wytrzymuje przeciążenia. Jak na dziewięcioletnie dziecko była wyjątkowo inteligentna i rozumiała więcej niż powinna.
Znów jej nie odpowiedział, starając się na tyle wyostrzyć wzrok, by dostrzec promyk przetrwania. Było mu ciężko, ale nie żałował, że uciekli. Lepsza przyszłość by ich tam nie spotkała.
- Ściągnij jeden koc. – Miłość jaką darzyła Zoro była bezwarunkowa, tak samo jego do niej. Była gotowa na wszystko i niczego się nie bała. Zawsze w gotowości, by poświęcić się dla dobra drugiego.  Jej głos był nieprzytomny tak, jakby nie chciała się obudzić, by nie martwić brata. Doskonale czuła wszystko, jednak nie chciała być jeszcze większym obciążeniem. Wiedziała, że dla Zoro byłoby to tylko dodatkowe obciążenie, a tego nie chciała.
Stanął, a echo jej słów obiło się po głowie. Płatki śniegu, korzystając z okazji, jeszcze intensywniej zaczęły opadać na nich. Byli cali pokryci nieprzyjemnymi lodowymi gwiazdkami, tak bardzo, że zaczynali w nich ginąć. Chciało mu rozerwać serce i cieszył się, że dziewczynka nie widzi jego twarzy. Nie darowałaby mu tego. Zamknął oczy, nie chcąc pozwolić sobie, by zatracić szansę zaczerpniętą podczas upadku. Nie odpowiedział jej. Jego wargi zdawały się pomału zamrażać, ale to co poczuł zmusiło go do otwarcia ich i to, co zobaczył, było jak cud.
Śnieg zaczął lżej padać dzięki czemu widoczność się poprawiła i zobaczył niemal przed nimi jakąś mało zachęcająca szopę i gdyby mógł pokazałby tej całej puchowej otoczce najpiękniejszy uśmiech na świecie. Jednak policzki stanowczo odmówiły mu takiego napięcia, wywołując bolesny ucisk na policzkach. Ruszył w jej kierunku. To był ich ratunek. Mięśnie zdecydowały się na ten ostatni akt boleśnie mu zaznaczając, że to ostatnie na co mu pozwalają. Weszli do szopy. Zimno przebijało się przez nią, ale było bez porównania z tym, co zdążył poznać. Postawił dziewczynkę na ziemi, której ledwie widać było głowę i kucnął przy niej, mocno ją przytulając. Z całych sił ją tulił, przekazując tym samym radość, że im się udało. Niestety jego mięśnie nie bez powodu stanowczo mu wcześniej podkreśliły swój stan. Jego nogi prawię natychmiastowo nakazały mu zmienić pozycję, zawodząc go i powodując upadek na ziemie. Nic go to jednak nie obchodziło, mimo to jego trzęsące się ręce wciąż obejmowały siostrę. Kuina wykręciła się z koców i mocniej wtuliła w brata. Czuła jak całe jego ciało błaga o odpoczynek. Popatrzyła na niego, a ich oczy zabłyszczały porozumiewawczo. Nie musieli nic mówić, obydwoje czuli to samo. Zmarznięci i zziębnięci, ale szczęśliwi, że są razem. Dziewczynka strzepnęła śnieg z jego włosów, by ujrzeć tą zieleń, która dawała jej chęci do życia. Byli wyczerpani i nie mieli siły na nic więcej, nawet głód, jaki powoli zaczynał dawać o sobie znać, okazał się do zniesienia, jeśli wreszcie mogą na chwilę pozwolić sobie na odpoczynek. Nie miał więcej sił w sobie. Oparł plecy o ścianę. Nie wiedział czy są tu bezpieczni, ale na pewno dzięki temu miejscu mają możliwość nie skończenia jako lodowy krajobraz. Musieli przystać na ten obcy ratunek. Kuina usiadła koło niego i przykryła ich kocami. Czuła jak ciało Zoro się uspokaja.
- Dziękuję - wyszeptała i oboje pogrążyli się w płytkim odmętach krainy pozbawionej śniegu.

3 komentarze:

  1. O... Mój Boże... Jakie to cudne *^*
    Świetny pomysł i genialnie wykonany. Taki smutek i ta wielka miłość. Super zestawienie.
    Wspaniałe opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no... to jest ciekawe!
    Liczę na kolejny rozdział, bo naprawde świetnie się zapowiada ;)
    mam tyle pytań, na które odpowiedzi mam nadzieję, że znajdę w przyszłych rozdziałach;
    co się stało?
    co się stanie?
    co z nimi będzie? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też zaciekawiłaś! Jestem ciekawa do kogo należy chatka i kogo tam zastaną. Ich przeszłość musiała być straszna, skoro teraz muszą uciekać w tak drastycznych warunkach. Mam nadzieję, że doczekam się kolejnego rozdziału^^

    OdpowiedzUsuń