Tytuł: Promyk
Autorka: Paulaa
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: 1/?
Gatunek: yaoi, dramat
Para: SanjixZoro
Ograniczenie wiekowe: 14+
Autorka: Paulaa
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: 1/?
Gatunek: yaoi, dramat
Para: SanjixZoro
Ograniczenie wiekowe: 14+
Miał wrażenie,
jakby tysiące ostrzy z okrutną szybkością rozcinały jego ubranie, wbijając się
w skórę, popychane wiatrem, który za wszelką cenę chciał pozbawić go równowagi
i przewrócić na ten nieskazitelny biały puch. Poruszał nogami krok za krokiem,
ale im bardziej to robił, tym jego siły malały. Wiedział, że musi iść i nie
może się zatrzymać, a małe serduszko, które biło na jego plecach dawało mu siłę
do tego, by stawiać opór lodowatym torturą. Widoczność stawała się coraz
gorsza, a natężenie padającego śniegu drastycznie się pogłębiało. Do tego
wieczór niebezpiecznie szybko zaczynał nadchodzić, lecz mimo to szedł ignorując
zimno, z którym musiał się zaprzyjaźnić. Dla niej musiał. To była ich jedyna
szansa i teraz nawet ta cholerna pogoda tego nie zniszczy. Tak bardzo tego
pragnął, a teraz czuł, że każdy ruch jest wykonany z niesamowitym wysiłkiem, a
wiatr zwyczajnie się nim bawi. Śniegu zdążyło napadać po kolana i nie wyglądało
na to, żeby miał ochotę przestać, ale nawet mimo to wiedział, że jeśli stanie,
będzie po nich i skarze na śmierć nie tylko siebie ale i ją. Jedyną osobę jaka została mu na tym świecie,
a przecież obiecał, że się nią zaopiekuje. Nie może teraz zaniemóc. Nie ma do
tego prawa. Nie ma prawa odbierać jej życia w taki sposób. Muszą znaleźć tylko
jakieś schronienie by przetrwać. Bunt jego ciała był coraz większy, a im się
bardziej z nim nie zgadzał, tym mocniej trzepał dziewczynką, jakby tą częścią
ciała, która jeszcze go słuchała, a nie była poddana mechanicznym ruchom.
Chciał by się nie bała. Wykonał ruch nogą i tego nie mógł już zatrzymać. Czas
jak na złość przyspieszył swój bieg. Upadli na śnieżną pościel, której kawałki
radośnie dostały się pod jego ubranie, a reszta zaczęła przesiąkać. Teraz to
już nie były rany zadawane przez ostrza, które wspaniałomyślnie, fantazyjnie
naznaczały jego ciało, ale był pochłaniany przez najgorsze cierpienia świata.
Odbierało mu to oddech, a nogi które go zawiodły trzęsły się, stanowczo
odmawiając dalszej drogi.
- Zoro… - Upadek przebudził maleńkie serce bijące na
plecach chłopaka.
Wargi tak
mocno mu drżały, że nie był w stanie jej odpowiedzieć. Ledwo podpierając się
rękami, które uchroniły go przed kompletnym spotkaniem twarzą w twarz z białym
sadystą. Ten upadek miał go pozbawić nadziei i być punktem zapalnym, by nie
ważył się przeciwstawiać naturze. Ale mimo tego tak bardzo czuł, jak jego ciało
nie jest w stanie więcej tego znosić. Nie mógł jednak wyzbyć się swojego
obowiązku. Każdy na jego miejscu runąłby w odmęty tej bieli i pozwolił się
zabrać, ale nie on. On po prostu nie mógł tego zrobić. Słabość była mu
zabroniona i to było jego przekleństwo. Był pozbawiony możliwości zwyczajnego
poddania się, on musiał radzić sobie i chronić ją za wszelką cenę. Niezależnie
jakby świat na niego napierał i jak bardzo brakłoby nadziei, on musiał być
ponad to.
- Zoro… Zimno
mi… - Dziewczynka nie bardzo zdawała sobie sprawę z tego, co się dookoła niej
dzieje. Była owinięta szczelnie dwoma kocami i przywiązana do pleców brata.
Odpowiednio zadbał o nią, by w miarę znośnie przeżyła drogę, ale i to okazało
się mało w dobie tonięcia w śnieżycy.
To zimno tak
bardzo prosiło by dał się pochłonąć, by wreszcie się poddał, ale słysząc ten
głos po policzku przeleciała mu łza tak szybko, że nawet oparła się wichurze
ginąc w śnieżnej pościeli. Zoro patrzył w miejsce jej upadku. Nie poddała się
choć była tak drobna i słaba. Po raz kolejny zignorował ból i trzęsące się już
całe ciało, i zaczął się podnosić. Wolno, by nie zrzucić dziewczynki. Od
kolejnego kroku zależało wszystko. Gdyby wierzył w Boga poprosiłby o ratunek,
ale wiedział, że to czy przetrwają zależy od niego. Udało się. Mimo tego, jak
bardzo jego nogi się uginały ruszył, żegnając miejsce upadku chwiejnym, ale
stabilnym ruchem i wynosząc z niego wdzięczność. Cięcia jakie zostały mu zadane
pozwoliły całkiem przestać czuć i wyzbyć się człowieczej ułomności odczuwania
skrajnego cierpienia. Gdy to zaakceptował znalazł w sobie siłę, a słowa siostry
tylko popchnęły go. Nie mógł pozwolić by i ona odczuła tą brutalność tak
pięknego zjawiska, którego skrzętnie chciał ją pozbawić, jednak znów jego
zdanie okazało się niczym i czuł jak siostra zaczyna się bardziej kulić na jego
plecach. To że ruszył było cudem, a przyspieszenie było absurdalnym wyczynem.
Los dwa razy nie daje szansy. Wieczór już na dobre rozgościł się pośród
szalejących iskier, a zamieć nie miała zamiaru wspaniałomyślnie dać im
przetrwać.
- Drżysz… -
Kuina doskonale czuła, jak ciało jej brata nie wytrzymuje przeciążenia. Jak na
dziewięcioletnie dziecko była wyjątkowo inteligentna i rozumiała więcej niż
powinna.
Znów jej nie odpowiedział,
starając się na tyle wyostrzyć wzrok, by dostrzec promyk przetrwania. Było mu
ciężko, ale nie żałował, że uciekli. Lepsza przyszłość by ich tam nie spotkała.
- Ściągnij
jeden koc. – Miłość jaką darzyła Zoro była bezwarunkowa, tak samo jego do niej.
Była gotowa na wszystko i niczego się nie bała. Zawsze w gotowości, by
poświęcić się dla dobra drugiego. Jej
głos był nieprzytomny tak, jakby nie chciała się obudzić, by nie martwić brata.
Doskonale czuła wszystko, jednak nie chciała być jeszcze większym obciążeniem.
Wiedziała, że dla Zoro byłoby to tylko dodatkowe obciążenie, a tego nie
chciała.
Stanął, a echo
jej słów obiło się po głowie. Płatki śniegu, korzystając z okazji, jeszcze
intensywniej zaczęły opadać na nich. Byli cali pokryci nieprzyjemnymi lodowymi
gwiazdkami, tak bardzo, że zaczynali w nich ginąć. Chciało mu rozerwać serce i
cieszył się, że dziewczynka nie widzi jego twarzy. Nie darowałaby mu tego. Zamknął
oczy, nie chcąc pozwolić sobie, by zatracić szansę zaczerpniętą podczas upadku.
Nie odpowiedział jej. Jego wargi zdawały się pomału zamrażać, ale to co poczuł
zmusiło go do otwarcia ich i to, co zobaczył, było jak cud.
Śnieg zaczął
lżej padać dzięki czemu widoczność się poprawiła i zobaczył niemal przed nimi
jakąś mało zachęcająca szopę i gdyby mógł pokazałby tej całej puchowej otoczce
najpiękniejszy uśmiech na świecie. Jednak policzki stanowczo odmówiły mu
takiego napięcia, wywołując bolesny ucisk na policzkach. Ruszył w jej kierunku.
To był ich ratunek. Mięśnie zdecydowały się na ten ostatni akt boleśnie mu
zaznaczając, że to ostatnie na co mu pozwalają. Weszli do szopy. Zimno
przebijało się przez nią, ale było bez porównania z tym, co zdążył poznać. Postawił
dziewczynkę na ziemi, której ledwie widać było głowę i kucnął przy niej, mocno
ją przytulając. Z całych sił ją tulił, przekazując tym samym radość, że im się
udało. Niestety jego mięśnie nie bez powodu stanowczo mu wcześniej podkreśliły
swój stan. Jego nogi prawię natychmiastowo nakazały mu zmienić pozycję,
zawodząc go i powodując upadek na ziemie. Nic go to jednak nie obchodziło, mimo
to jego trzęsące się ręce wciąż obejmowały siostrę. Kuina wykręciła się z koców
i mocniej wtuliła w brata. Czuła jak całe jego ciało błaga o odpoczynek.
Popatrzyła na niego, a ich oczy zabłyszczały porozumiewawczo. Nie musieli nic mówić,
obydwoje czuli to samo. Zmarznięci i zziębnięci, ale szczęśliwi, że są razem.
Dziewczynka strzepnęła śnieg z jego włosów, by ujrzeć tą zieleń, która dawała
jej chęci do życia. Byli wyczerpani i nie mieli siły na nic więcej, nawet głód,
jaki powoli zaczynał dawać o sobie znać, okazał się do zniesienia, jeśli
wreszcie mogą na chwilę pozwolić sobie na odpoczynek. Nie miał więcej sił w
sobie. Oparł plecy o ścianę. Nie wiedział czy są tu bezpieczni, ale na pewno
dzięki temu miejscu mają możliwość nie skończenia jako lodowy krajobraz.
Musieli przystać na ten obcy ratunek. Kuina usiadła koło niego i przykryła ich
kocami. Czuła jak ciało Zoro się uspokaja.
- Dziękuję - wyszeptała
i oboje pogrążyli się w płytkim odmętach krainy pozbawionej śniegu.
O... Mój Boże... Jakie to cudne *^*
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i genialnie wykonany. Taki smutek i ta wielka miłość. Super zestawienie.
Wspaniałe opowiadanie ;)
No, no, no... to jest ciekawe!
OdpowiedzUsuńLiczę na kolejny rozdział, bo naprawde świetnie się zapowiada ;)
mam tyle pytań, na które odpowiedzi mam nadzieję, że znajdę w przyszłych rozdziałach;
co się stało?
co się stanie?
co z nimi będzie? :D
Mnie też zaciekawiłaś! Jestem ciekawa do kogo należy chatka i kogo tam zastaną. Ich przeszłość musiała być straszna, skoro teraz muszą uciekać w tak drastycznych warunkach. Mam nadzieję, że doczekam się kolejnego rozdziału^^
OdpowiedzUsuń