Tytuł: Umi Monogatari Birthday
Special: Umi na wakacjach
Autorka: Panda
Korekta: Panda
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: yaoi, komedia (parodia),
przygoda
Para: Umi Monogatari
Ograniczenie wiekowe: 16+
Uwagi: proszę mnie nie bić...
komu gumę Orbit i pianki?
Gdybyś chciał
wybrać się w podróż… Gdzie chciałbyś się udać?
Pierwszy dzień
po przybiciu na Dressrosę – statek dotąd nie otrząsnął się po ostatnim, a Ema
klęła na czym świat stoi – Umi Monogatari zaświeciły się oczy. No, nie
dosłownie, ale plaże, piasek i, tego, flamingi. Do tego cholerny Kuma zakosił
ich pandę – która się z pewnością rozpaczliwie opierała, o tak – a zatem
należało gada znaleźć i…. porozmawiać, tak.
- Cholera,
gorąco – mruknęła Ema, zapobiegliwie wachlując się swoim listem gończym, za co
dostała po łbie od Kany w trybie natychmiastowym. Ayo rozejrzała się,
strzepując spódniczkę. Dressrosa. Wino, kobiety i śpiew. Jak trudno było
znaleźć w tym mieście kogoś, kto mierzył blisko siedem metrów?
- Zrobię
zwiad, tylko… najpierw zwiedzanie! – powiedziała ochoczo Ann.
- Wszyscy
zginiemy – Sarinea była optymistyczna jak zawsze.
- Sarin,
promyczku, nie kracz – wtrąciła Ayo.
Która właśnie
zlokalizowała obiekt ich poszukiwań. Bułka z masłem.
Spacerując
sobie po miejscowym rynku – a raczej będąc niesioną, widoki cudne, tylko nie
słuchać, co ludzie mówią – myślałam, co też może się stać. Jakoś nic dobrego
nie wyniknie z faktu, że lokalne zabawki się gapią na twojego prywatnego
pacyfistę. No jeszcze muszę go dzielić z tym drugim, no ale…
Tsu~
Zwierzątko na
jego ramieniu zapiszczało zaborczo, gdy ‘ten drugi’ wychynął zza rogu. Okulary
przeciwsłoneczne, koszula hawajska i
zapach mydła do prania - Umi za rogiem zamarły – to nie wyglądało najszczęśliwiej
na Morii, ale… Postanowiły podkraść się bliżej.
Żaden z nich
nie zauważył przemykającej się bokiem grupki dziewczyn.
- Jak
odzyskamy pandę? – wyszeptała Kana.
- Opcja numer
jednen – wspinamy się na wielkoluda jak na łodygę fasoli i porywamy ją, opcja
numer dwa – Sarin podleci, opcja numer trzy… - zaczęła wyliczać ochoczo Ema.
Paulaa
syknęła: „Ciszej”, a Sarin złapała Emę ostrzegawczo za rękę, ale było już za
późno - ktoś ich własnie usłyszał. I wtedy…
Kuma
kompletnie nie zwrócił uwagi na piratki czające się za rogiem, ale Moria…
Poszukiwany przez światowy rząd, z Doflamingo na karku jeszcze z czasów
Marinefordu, były wojownik mórz z ostrą paranoją po prostu spanikował i chwycił
towarzysza za rękę, szarpiąc go.
- One przyszły
po mnie! Zrób coś, Barto!
Panda została
bezlitośnie strząśnięta, gdy Kuma po prostu wyciągnął rekę z poduszeczkami –
pandzie zaświeciły się oczy – i puf~! Umi poleciały.
Pytanie tylko,
dokąd.
Lawowi było
niewygodnie. Raz, że choć tron znajomy, to niewygodny. Dwa, że Doflamingo na
nim siedział i przyduszał go do siedziska. Czarnowłosemu powoli już brakowało
oddechu. Dosłownie, ponieważ pierzak dopadł jego ust.
Puuf!
Posadzka była
marmurowa, droga i twarda. Kana przekoziołkowała zręcznie jako kula płomieni,
ale pozostałe nie miały tyle szczęścia. Ema rozmasowała sobie tyłek, gdy Ann
energicznie szarpnęła ją za ramię.
- Patrz!
Ich oczom
ukazał się niecodzienny widok. Z ust Lawa wydobył się jęk, gdy Doflamingo go
dosiadł.
- Ty…
Pieprzony…
- Ja też za
tobą tęskniłem, fufu~
Kana
przezornie wtoczyła się za jeden z tronów. Kości Yumi zagrzechotały dźwięcznie
po posadzce, co w końcu zwróciło uwagę pierzaka. Wzrok czarnowłosego był
całkowicie mętny,
- A co my tu
m-
- W nogi! -
wrzasnęła Ann, chwytając kościotrupkę za kark.
- Nadpobudliwość
– pomyślała Ayo, zrezygnowana.
- Głupota –
mruknęła kula płomieni.
- Pijaństwo! –
zaśpiewała Yumi.
- Wszyscy
umrzemy – pokiwała głową Sarinea.
- Biegnijcie!
Kanako
spojrzała w zimne szkła okularów Doflamingo. A potem podniosła głowę, gdy
zobaczyła, kto właśnie pojawił się za nim.
- Barto, nie!
– Moria ciągnął swojego towarzysza ulicami Dressrosy. Kuma nawet się nie
opierał. Nie zareagował też, gdy panda wgryzła mu się w palec.
- Nie możesz
tego zrobić! Ja tam nie wracam! Nie pokażę się temu zarozumiałemu ptasiemu
móżdżkowi! Co ci ten gryzoń nagadał, do jasnej ciasnej?!
- Uspokój się.
– Bartholomew stanął i szarpnął, po czym zaczął iść w drugą stronę. Role się
odwróciły. Panda puściła rękawiczkę, z ukontetowaniem sadowiąc się na szerokiej
dłoni. – Tak będzie szybciej.
Kanako
patrzyła zdumiona, jak Kuma – z uwieszonym na nim Morią – wyciąga dłoń, na
której nie było rękawiczki. Ema wrzasnęła, na samo wspomnienie tego co się
stało z ich statkiem, gdy podłoga zatrzeszczała, nieprzywykła do takiego
ciężaru. Doflamingo uniósł jeden palec…
- Nie –
wrzasnęła przytomnie Ayo, do której nagle dotarło. Kuma. Panda. panda ściągnęła
Kumę, a Moria to tylko dodatek. Kuma może ich wysłać gdzie bądź, ale najpierw…
Trzeba się
pozbyć pierzaka
I wtedy
zdarzyło się kilka rzeczy.
- Myślałem, że
jesteśmy przyjaciólmi, fuf-
Umi nie
próżnowały. Ema wspomagana przez Ann bohatersko pchnęła Kanę na Doflamingo,
która, by zamortyzować to uderzenie, zmieniła się w kulę płomieni. Pierzak
zaczął płonąć, z niecodziennym wrzaskiem, co dało czas Kumie na ostateczne
pchnięcie.
Puf~
Doflamingo
zniknął, z miną zdziwionej owcy, a na miejsce, w którym własnie stał, upadł
kawałek sufitu. Pałac królewski mógł tego nie wytrzymać…
- Trzeba się
stąd wynosić! – wrzasnął Law, aktualnie uwalniany z łańcuchów przez Yumi,
wciąż z Ann. Bycie kościotrupem nie
pomagało, więc Ann chwyciła jej dłoń i… wetknęła palec w dziurkę od klucza.
Klik.
- Genialnee~ -
zaśpiewała Yumi, gdy Law chwycił ją za drugą rękę i pognał do wyjścia.
Kana
stwierdziła, że dość już bohaterstwa jak na jeden dzień, Sarin pobiegła przodem
– w końcu takie rzeczy źle się kończą, nie?
Ayo uznała, że
teraz albo nigdy. Zadarła głowę, starając się nie okazywać strachu. Siedem
metrów, kurde.
- Oddaj pandę.
- Co ci
zabrało tyle czasu? – zapytała Ann, tnąc kolejnego strażnika pałacowego, gdy
kapitanka ich dogoniła z jedwabnym haftowanym zawiniątkiem w ramionach. Tsu~
- Nigdy nie
myślałam, że Moria ma babską chustkę do nosa – zachichotała Ayo.
- Nie zdążymy
– jeknęła Ema, patrząc, jak płomienista sylwetka i świetlisty feniks lecą
przodem, rozwalając wszystko na swej drodze.
- Pocięliście
już wszystko i postrzeliliście? Czas na trampolinkę! – zawołała ochoczo Ann.
- N- – to była
Paulaa.
- Ni-! – a to
Ayo.
Ciało Ann
rozwinęła się jak guma do żucia w taśmie, obejmując członków załogi. Po czym
nastąpił zgodny wrzask.
- Gdzie
wysłałeś tego przeklętego pierzaka, Barto? – Moria popijał drinka z palemką pod
rozłożystym parasolem. Co jak co, ale uciekać grubas potrafił całkiem nieźle.
Odpowiedź Kumy
była lakoniczna jak zwykle, gdy obserwował, jak Umi lecą przez niebo w czymś na
kształt gigantycznej procy.
- Na wakacje.
Teraz, Moria.
Umi upadły na
coś miękkiego, o konsystencji galaretki. Ann dźgnęła przezornie czarną masę
jednym ze swoich mieczy.
- Co, do
kaduka? – zawołała Ema.
Fioletowe
puste ślepia doppelmana spojrzały na nie z wyrzutem. Tsu~ Ayo sprawdziła, czy
panda jest cała, gdy cień Morii rozpłyną się pod nimi, by powrócić do
właściciela.
- Miałyśmy
szczęście – podsumowała beztrosko snajperka.
- W
nieszczęściu – mruknęła Sarinea, lądując miękko obok. Ona, jako jedyna oparła
się niszczycielskiej mocy gumy.
- Jak dobrze
być znów w jednym kawałkuuu~ - Yumi była optymistyczna. W końcu zostawiła sowje
skrzypce w bezpiecznym miejscu.
- Na drugi raz
– uprzedź – syknęła Kana do Ann. – Bo cię upiekę jak piankę nad ogniskiem.
- Na drugi raz
– nie rób tego – warknęła Paulaa. – Bo cię potnę na gumę Orbit.
- Już dość,
dość – westchnęła Ayo. - Teraz muszę jeszcze zwrócić te chustkę i… Albo i nie.
Jesteśmy piratami. Zabieramy i nie oddajemy. A poza tym, pandzie chyba się
podoba.
- Jakby co,
powiemy, że nie chciała oddać – podsunęła Ann. – A teraz czas na kolację!
- I mięso! –
zawołały Kana i Yumi.
- Z pandy? –
zaczęła Ema, ale Paulaa ją szturchnęła.
- Nie, ale
będą pianki. I guma Orbit.
PS. Zgubiłam Lawa. Kto znajdzie,
niech odda do biura rzeczy znalezionych na statku 'Hentai', a tam już się nim
na pewno dobrze zaopiekują...
O mamo! To jest cudowne!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się i dalej w las tym śmieszniejsze te Twoje opowiadanka!
Jak Ty to robisz? :D
Kości Yumi jako wytrych, tego jeszcze nie było :D
Świetnie to przedstawiłaś :D
Sarin walnęła spoilerem życia "wszyscy umrzemy"
"W nogi, nadpobudliwość, głupota, pijaństwo" jak tu nie kochać tej załogi? ♥
Kocham to opowiadanie! Chce więcej *.*
Tak bardzo my!
"Pianki i guma Orbit" Już nigdy nie będę patrzeć na Ann tak samo xD
Ann jaka pomysłowa z wkładaniem palca Yumi do dziurki xD ;D Świetne to było. No iYum mogła uciec z Lawem, jak fajnie! *też chce, nawet, jakby się potem miał zgubić* xD
OdpowiedzUsuńSarin widzę wielka optymistka;D
Podobało mi się pocięcie na gumę Orbit. Oryginalne;D
Super się czyta o załodze, Przezabawne to było:)
Dobry bosze zostałam zdegradowana do poziomu gumy do żucia i czuje się z tym świetnie! xD Panduś jesteś wielka!
OdpowiedzUsuń"Siedem metrów, kurde!" mistrzostwo :D
Jedyne zastrzeżenie:
"Ann dźgnęła przezornie czarną masę jednym ze swoich mieczy."
Myślisz, że ktokolwiek miałby na tyle odwagi, żeby dawać mi takie duże, ostre przedmioty? Jak mnie widzą ze skalpelem to wieją!
Podejrzewam, że to Paula miała być tą dźgającą. ^^
W każdym razie to nie zmienia fakty, że całość to absolutne cudo! Kiedyś dostaniesz literackiego nobla! A nawet jak ci go nie dadzą, to my go dla ciebie ukradniemy o! Ostatecznie jesteśmy piratami, nie? xD
"Bo cię potnę na gumę Orbit." - To bierze wszystko!!!
OdpowiedzUsuńKocham ten tekst miłością straszną i okrutną :D
Rany! Ależ, przygoda :D Takie szaleństwo i jeszcze ten biedny Law xD
"Kana stwierdziła, że dość już bohaterstwa jak na jeden dzień" - Tyle jej :D
Ann, właśnie po co czekać :D Zawińmy to co się jawnie Pandzie należy :D
To było zajebiste :D
Zostałam... wytrychem.
OdpowiedzUsuńCzuję się z tym faktem co najmniej dziwacznie XD
No i uciekałam z Lawciem, aww czego sobie więcej życzyć od twoich opowiadań ? <3 Żeby były o wieeele dłuższe!
PS: Jakiego smaku jest Ann? Ciekawiło mnie jaką jest orbitką. xD