Tytuł: Ever After - Special 2
Autorka: Piegowata
Korekta: Kanako
Liczba rozdziałów: one-shot/bonus
Gatunek: shounen-ai
Para: LawxAce
Ograniczenia wiekowe: 13+
Skromny (ale zajebisty!) dodatek do Ever After.
—
Ace, przestań się do cholery na mnie wdrapywać. — Law bezceremonialnie zwalił z
siebie półnagiego chłopaka i rzucił mu spojrzenie, które mógł wytrzymać tylko
ktoś z ograniczonym przyjmowaniem bodźców z otoczenia. Więc oczywiście, Portgas
niczym niezrażony zrobił szczenięce oczy, z postanowieniem, że jak rozwiązanie
siłowe nie pomogło, to odwoła się do swojej ogólnie znanej słodyczy.
—
To na mnie nie działa, oszczędź sobie — burknął Trafalgar, odwracając wzrok gdy
piegowaty przeszedł do kolejnej fazy w
robieniu kocich póz. — Nie wiem skąd przyszło ci do głowy, że będziesz na
górze.
Ace
zaklął szpetnie pod nosem na niegodziwości swojego chłopaka. Jak on śmiał
oprzeć się jego urokowi?
Gdy
podstawowe metody zawodzą, czas wytoczyć cięższe działa. Szantaż. Szantaż
zawsze działa, jeśli jest tylko umiejętnie dobrany, a Portgas wiedział czego
potrzeba lekarzowi, nie na darmo spędził z nim pół życia poznając zachcianki i
zwyczaje. Już czuł słodki smak zwycięstwa. Skrzyżował ręce na piersi i
wyszczerzył się triumfalnie.
—
Będę przez miesiąc gotował obiady i sprzątał w mieszkaniu.
—
Boże nie! — Law przeraził się nie na żarty. — Chcesz nas pozabijać? Powinieneś
trzymać się z daleka od kuchni, najlepiej nie bliżej niż na kilometr. I nawet
nie wiesz, jak się włącza odkurzacz.
—
Nie prawda! Wiem. — Postanowił nie komentować swoich wątpliwych umiejętności
kulinarnych.— Trzeba nacisnąć ten duży guzik. Nie moja wina, że masz zepsuty
odkurzacz.
—
Nie podłączyłeś go do prądu, głąbie — mruknął Law, pocierając z rezygnacją
nasadę nosa. Zastanawiał się, jak długo jeszcze wytrzyma z tym człowiekiem pod
jednym dachem i uda mu się uniknąć ofiar. Ostatecznie jako lekarz, mógł
umiejętnie sfingować wypadek, ale obawiał się, ze wyrzuty sumienia byłyby
bardziej upierdliwe niż sam Portgas.
—
Nie będę na dole! — Ace wydął wargi i teatralnie pociągnął nosem — Albo będę na
górze, albo nie ma seksu.
—
No nareszcie do tego doszliśmy. — Westchnął uradowany Trafalgar. — Od pół
godziny ci tłumacze, że mam jutro dyżur. Wybrałeś kiepski moment. — Opadł na
poduszki i z rozkoszą owinął się kołdrą, czując, jak senność całkowicie go
zniewoliła. — Nie zmienia to jednak faktu, że i tak nie będziesz na górze.
Jeśli
sądził, że przedłużająca się cisza ze strony Piegowatego oznacza kapitulację,
to grubo się mylił. Gdy tylko Portgas wymruczał jego imię, po plecach przebiegł
mu zimny dreszcz. Znał ten ton i cholernie go nienawidził. Oznaczał ni mniej ni
więcej, że nie ma szans na wygraną.
—
Bo wiesz, tak sobie pomyślałem — Law poczuł jego policzek na swoim ramieniu —
że, jak się nie zgodzisz to jednak zacznę sprzątać i gotować… skoro już umiem
włączać ten odkurzacz.
—
Życie ci nie miłe. — W lekkiej chrypce, starał się ukryć przerażenie, które go
ogarnęło. Czyżby to koniec jego (względnie) spokojnych dni? Najwyraźniej Ace
postanowił dopiąć swego za wszelką cenę, zwłaszcza mając na uwadze, że może na
tym ucierpieć równie mocno.
—
Zobaczymy, kto ma większą wolę przetrwania. — Zachichotał i położył się na
swojej połowie łóżka. Zostawiając Trafalgara z przekonaniem, że żyje z diabłem
oraz z bezsennością aż do białego rana.
Piegu, jednak nie urodziłaś seksów? *Van zawiedziona* Ale i tak cudnie *.* Końcóweczka taka mrau, Law nie ma szans xDDD Jego tyłek już od samego początku przy Portugasie był spisany na straty. Ace, nie cackaj się z nim tylko go bierz a nie... Ten szantaż był samobójczy.
OdpowiedzUsuń"...ale obawiał się, ze wyrzuty sumienia byłyby bardziej upierdliwe niż sam Portgas."- haha xD Myślę, że Ace po śmierci również mógłby być upierdliwy i dalej chcieć jego tyłka.
Pięknie Pieguś:*
hej nie tak powinno się skończyć napisz jeszcze jedną część ......... jak Law ulega Acowi oznacz +18 i napisz co się działo :)
OdpowiedzUsuń