Autor: Taisi
Tłumaczenie: Ann
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: friendship
Para: SanjixLuffy
Ograniczenia wiekowe: --
Te trzy dni
Sanji odchodził od zmysłów.
- Kapitanie, musisz jeść!
Nigdy by nie pomyślał, że będzie błagał
Luffy’ego o coś takiego.
- Nie.
To nie była wina kapitana i on doskonale
o tym wiedział. Chłopak nigdy wcześniej nie był aż tak chory, by nie umieć utrzymać
jedzenia w żołądku. Każdy najmniejszy kęs wywołuje u niego mdłości i w efekcie
czarnowłosy spędza niemal całe godziny z głową zawieszoną nad muszlą klozetową.
Ten stan rzeczy sprawia, że Luffy jest nieszczęśliwy, a co za tym idzie, reszta
załogi też przechodzi kryzys emocjonalny i wszyscy wyglądają na załamanych.
Szczególnie, że odmowa przyjmowania pożywienia w przypadku ich kapitana jest
naprawdę czymś niespotykanym. Kiedy Sanji stawia obok łóżka tacę z jedzeniem,
Luffy odwraca wzrok wręcz z obrzydzeniem, ale kucharz to rozumie.
Jednakże, to trwa już trzy dni, a
chłopak nadal wygląda jak kupka nieszczęścia. Mówi z trudnością, jego oddech
jest ciężki i widać, że cierpi. Chopper powiedział zmartwionej załodze, że
choroba wkrótce minie. Wystarczy, że kapitan będzie odpoczywał w spokoju pod
dobrą opieką. I owszem, wszyscy dbają o chłopaka. Jednak jest problem: ten
cholerny kawałek gumy nie chce jeść.
- Jeśli chcesz wyzdrowieć, musisz jeść.
- Wystarczy, że biorę leki, które daje
mi Chopper.
Sanji zaciska dłonie na drewnianej ramie
łóżka. Luffy patrzy na niego podpuchniętymi, zaczerwienionymi oczami. Mruga
powoli, jakby z wysiłkiem, a jego wzrok jest rozbiegany, nieprzytomny i z
trudem skupia się na blondynie. Chłopak powoli przewraca się na bok pod ciężkimi
okryciami i zupełnie ignorując tacę z jedzeniem, stojącą tuż obok, drżącą
dłonią dotyka ramienia kucharza.
Ten gest przypomina prośbę o pomoc. Jak
u człowieka, który prosi o odrobinę siły, by ponownie się podnieść i o własnych
siłach walczyć z nadchodzącymi przeciwnościami. Sanji ma ochotę walić głową w
ścianę, a jednocześnie chce złapać i przytulić tego kretyna.
Nie robi żadnej z tych rzeczy.
- Nie mogę pozwolić, by ktokolwiek był
głodny. - Mówi, świadomy napięcia w swoim głosie. Oczy Luffy’ego nadal wpatrują
się w jego własne i wie, że chłopak doskonale rozumie. - Nie pozwolę, by
ktokolwiek głodował.
Ale chodzi o coś więcej. I obaj o tym
wiedzą.
- Jestem twoim kucharzem. - Szepcze z
naciskiem, niemal błagalnie. Czuje, jak rozgrzane gorączką palce, delikatnie
zaciskają się na jego ramieniu. Luffy wie, że w pewien sposób Sanji należy do
niego. – To moja praca. Moim zadaniem na tym statku jest karmienie cię, rozumiesz?
Chłopak milczy przez chwilę i w końcu
kiwa delikatnie głową. Blondyn stawia tacę z jedzeniem na nocnym stoliku i
siada na brzegu łóżka. Patrzy jak Luffy przekręca głowę w jego stronę. Wygląda
na ledwie przytomnego.
Czy
twój system odpornościowy pracowałby wydajniej, gdybyś jadał lepiej? Gdybyś
przyjmował więcej składników odżywczych, witamin, warzyw i owoców? Powinienem
bardziej się starać. Będę się bardziej starać.
Jego kapitan nie zjadł niczego od trzech
dni. Sanji nie potrafił tego znieść. Nie wie, co powinien powiedzieć w takiej
sytuacji, by chłopak zechciał wreszcie przerwać tę głodówkę. Jak mu wyjaśnić,
że musi jeść. Jeśli nie chce robić
tego dla siebie, niech zrobi to dla niego. Niech zacznie jeść, by Sanji mógł
znów zobaczyć uśmiechniętą twarz, z radością przeżuwającą każdy kęs. Niech
zrobi to, żeby blondyn mógł wreszcie przestać dreptać bez sensu po kuchni
każdego wieczoru, gdy zwykle przygotowywał mu przekąski. Niech zrobi to, żeby
Sanji nigdy więcej nie musiał zabierać z przed jego nosa tacy z nietkniętym posiłkiem. I choć to zaledwie
trzy dni, dla niego ciągnęły się w nieskończoność. Za każdym razem, gdy Luffy
odpychał od siebie jego potrawy, Sanji odchodził od zmysłów.
Jego dłonie trzęsą się lekko i jest
pewien, że gdyby Chopper nie zabronił mu palić w ambulatorium, teraz wypalałby
już piątego papierosa.
- Proszę, zjedz coś. Po prostu… Zjedz
tyle ile dasz radę. Pomogę ci jeść powoli, więc twój żołądek nie powinien się
buntować. - To niemal łamało mu serce. - Musisz
być głodny, Luffy.
- Jestem. - Pada nieoczekiwana
odpowiedź. - Ale nie chcę znów wymiotować.
- Nie martw się, nie będziesz. Będziemy
ostrożni.
Duże, brązowe, pełne obaw oczy wpatrują
się w niego poważnie. I w końcu Luffy odzywa się cicho.
- Dobrze. - Chłopak podnosi się do siadu
i nieporadnie owija okrycia wokół siebie. Sanji, pełen niedowierzania i
nadziei, ustawia tacę na jego kolanach. Luffy jest widocznie zaniepokojony,
przez co wygląda na bardzo kruchego i delikatnego. Blondyn stwierdza, że nigdy
wcześniej nie widział go w tak złym stanie. Ale ma zamiar wreszcie zacząć jeść.
Ulga niemal zwala kucharza z nóg.
- Najpierw zupa, kapitanie. I pamiętaj,
jedz powoli.
Mija dziesięć długich minut, a miska
zostaje do połowy opróżniona, gdy na twarzy Luffy’ego pojawia się grymas. Sanji
zabiera jedzenie z dala od niego i delikatnie przyciąga chłopaka do siebie,
obejmując ramieniem.
- Spokojnie, twój żołądek był całkowicie
pusty, więc możesz czuć się trochę dziwnie, ale to zaraz minie.
Mężczyzna czuje, że czarnowłosy kiwa
głową.
- Nigdy więcej się nie głodź, Luffy. -
Mówi cicho. - Proszę, nigdy więcej.
Minuty powoli upływają w ciszy i Sanji
nie jest pewien, czy uzyska jakąkolwiek odpowiedź. Nie przeszkadza mu to
jednak. W końcu Luffy postanawia się odezwać.
- Tak długo jak będziesz dla mnie
gotował, nie będę marnować więcej jedzenia. Przepraszam, Sanji.
Kucharz obejmuje chłopaka mocniej,
przytulając go do własnej piersi. Jak wszyscy którzy mieli okazję poznać
prawdziwą siłę Luffy’ego, Sanji ma nadzieję, że nigdy nie będzie musiał go
opuścić.
- Jestem twoim kucharzem, głupku. Nie
przejmuj się marnowaniem jedzenia, to moja działka.
Tak, Sanji, gotuj Luffiemu zawsze, żeby nas kochany gumiak nie musiał cierpieć z powodu braku pożywienia, czy też zmuszony byłby do zjedzenia jakiegoś taniego, kiepskiego posiłku. Kuk jest taki troskliwy, fajnie oddano jego charakter, trochę gorzej z Luffim, ale to rozumiem, bo to jest dość trudne.
OdpowiedzUsuńOgólnie mi się podobało i nawet żal zrobiło tej cholernej gumy, bo to największa kara dla takiego żarłoka.
Mała uwaga techniczna! Np.
- Jestem twoim kucharzem. - Szepcze z naciskiem, niemal błagalnie. Czuje, jak rozgrzane gorączką palce, delikatnie zaciskają się na jego ramieniu. Luffy wie, że w pewien sposób Sanji należy do niego. – To moja praca. Moim zadaniem na tym statku jest karmienie cię, rozumiesz?
Poprawione:
- Jestem twoim kucharzem - szepcze z naciskiem, niemal błagalnie. Czuje, jak rozgrzane gorączką palce, delikatnie zaciskają się na jego ramieniu. Luffy wie, że w pewien sposób Sanji należy do niego. – To moja praca. Moim zadaniem na tym statku jest karmienie cię, rozumiesz?
Czy:
- Nigdy więcej się nie głodź, Luffy. - Mówi cicho. - Proszę, nigdy więcej.
- Nigdy więcej się nie głodź, Luffy - mówi cicho. - Proszę, nigdy więcej.
Przepraszam, że się przyczepiam takich głupich rzeczy, ale zapis też jest ważny, choć większość osób nie zwraca na to uwagi. Mnie kiedyś ochrzaniono, więc teraz to jestem nawet trochę uczulona na wygląd, choć pewnie sama robię niezłe błędy, które zauważam po długim czasie.
W każdym razie, dobra robota, Ann. Dziękuję za tłumaczenie, bo LuSanek nawet jako friendship jest bardzo przyjemny, a nie mam okazji z nimi zbyt często czegoś czytać. ♥
Bardzo słodkie to było:) Ta troska Sanjiego i upór Luffiego, żeby nie marnować jedzenia. Naprawdę... Fajne opowiadanko. W rzeczywistości nie wyobrażam sobie jakby Luffy miał mieć grypę żołądkową. Chyba by naprawdę umarł.
OdpowiedzUsuńDzięki za tłumaczenie:) Z tym zawsze jest dużo roboty^^
Vanilia