18 marca 2014

[Opowiadanie] Rozkład - Rozdział 1

Tytuł: Rozkład
Autorka: Piegowata
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: 1/?
Gatunek: yaoi
Para: AcexSanji
Ograniczenaie wiekowe: 18+
Wbrew pragnieniom postanawiają się rozstać, by każdy kształtował swoją własną przyszłość. Gdy ponownie się spotykają, muszą pokonać powstały dystans i  sprzeczność ich ról, jakie wyznaczyło im społeczeństwo.

Przekręcił klucz w zamku, tłumiąc jednocześnie ziewnięcie. Zmęczenie dnia dzisiejszego go przytłaczało. Wiedział, że jego miejsce jest poza murami ojcowskiej firmy, mimo to każdego dnia zmuszał się by wstać z łóżka, włożyć pętający marzenia garnitur i przywdziewając zdystansowaną postawę, ruszyć na podbój japońskiego rynku. Wszystko to za sprawą echa Jego słów pobrzmiewającego wciąż w głowie i pustych wspomnień ciepłych dłoni na swym ciele. Sanji, jedna z najpotężniejszych osób wśród rekinów biznesu, związany był chwiejną zależnością, którą ostatecznie można nazwać było związkiem, z innym mężczyzną. Najbardziej nieodpowiednim dla niego mężczyzną. Dlatego tak cholernie pociągającym.
Przetoczył się przez próg mieszkania i zamarł w połowie drogi do włącznika światła. Widział wyraźnie zarys postaci siedzącej za biurkiem w fotelu. Przełknął głośno ślinę. Postać nie poruszyła się nawet o milimetr, ale Sanji dobrze wiedział, że go dostrzegła. Jednak nie sam przybysz martwił go tak bardzo, ale czarny przedmiot leżący lekko na uboczu, w którym igrało odbicie księżyca, jakby chciało podkreślić jego rolę dla całej sytuacji. Przenośna śmierć. Przypomniał sobie jak ojciec tłumaczył mu za dzieciaka działanie pistoletu, przeładowywał z nim broń, czyścił i ćwiczył. Teraz jedyne co mógł sobie przypomnieć to to, że broń ma kaliber 9mm i że nie chciałby stanąć jej na drodze.
Serce zaczęło mu dudnić w piersi. Zastanawiał się, czy uda mu się wycofać z mieszkania.
- Niezwykle łatwo cię podejść. – Na dźwięk tego głosu, Sanji zamarł z bijącym sercem. – Ktoś mógłby cię zabić. - Rozpoznał ten głos, niemalże jęknął z wdzięczności i zapominając o całym dystansie długich lat uśmiechnął się szeroko.
- Na przykład kto? - Zmęczenie odeszło w zapomnienie i kilkoma susami pokonał pokój. Z bladym uśmiechem oparł się o blat, nie fatygując się by zapalić światło.
- Ja. – Poczuł zimną lufę przyłożoną do swojego podbródka i roześmiał się wymuszenie.
- Ace? - zapytał niepewnie, dotykając twarzy kochanka. Przez ten czas Portgas zdążył dorobić się kilku zmarszczek, a na policzku widniała podłużna, blada blizna, doskonale podkreślana przez światło księżyca. Jeśli przez chwilę wydawało mu się, że to wszystko zaledwie lekka farsa, teraz sparaliżował go strach. Portgas pozbawiony swego zwyczajowego uśmiechu był zjawiskiem rzadkim, a dziś... Serce chłopaka rozszalało się ponownie. Oczy Ace'a wyrażały bezdenną rozpacz i prośbę o rozgrzeszenie. Cała jego postawa błagała o ratunek.
- Sanji ja... Dostałem na ciebie zlecenie – jęknął przepraszająco. Ręka drgała mu niekontrolowanie, jednak nie było wątpliwości, że gdyby chciał pociągnąć za spust, strzał byłby precyzyjny. Pocisk niesiony latami doświadczeń, nie pozwoliłby sobie zbłądzić po drodze.
Popatrzył na cierpienie mężczyzny i to co go ujęło w całej tej sytuacji to nie lęk o własne życie, ale obawa, że nigdy nie dane mu będzie ujrzeć uśmiechu na kochanej twarzy.
- I widzisz, teraz całe moje postanowienie by być sumiennym w pracy runęło – zaśmiał się drżącym głosem, mierzwiąc chłopakowi blond włosy. – Co myślałeś, że mówię tak na poważnie?
Sanji westchnął zrezygnowany próbą ukrycia pod kurtyną nieprzychylnej rzeczywistości. Przywarł do niego całym ciałem, jakby chcąc oddać część swojej siły.
- Wszystko będzie dobrze – wyszeptał uspokajająco, czując że wiele się wydarzyło, kiedy on siedział zatopiony po uszy w papierach.
- Kocham sposób w jaki kłamiesz – przyznał Ace, skrywając twarz w jasnych włosach.
Cisza, która zapadła łączyła ich ze sobą bardziej niż nie jedne słowa, czy noce. Sanji będąc w kurczowym uścisku, przeżuwał własną porażkę. Wiedział, że powinien mu odebrać jego niepewność i ból, a zamiast tego udawał, że oddając swoje ciało zabije w nim lęk. Szczerze chciał wierzyć, że te oczy jaśniejące kilka nocy w tygodniu są takie przez cały czas. A uśmiech, równie szczery i ciepły, towarzyszy mu w szarej codzienności. Obrzydliwe kłamstwo. Sam w nie nie wierzył. Karmił nim siebie i swojego partnera. Żyli na chwiejnej, umownej granicy zapomnienia, szaleństwa i lubieżności, ukrywając przed sobą wszystko co niewypowiedziane, wszystko co oczywiste, wszystko co bolesne.
- Dziecko… - wychrypiał, głosem kogoś kto nie przywykł do mówienia. Sanji zamarł z rękami oplatającymi go w pasie. – Musiałem dziś zabić dziecko. Miało nie więcej niż jedenaście lat. Nie zrobiło mi to żadnej różnicy. Było tylko kolejnym zleceniem na mojej liście. Pociągnąłem za spust... Ono... Ona... Dziewczynka… Jej sukienka była cała czerwona. Ja... Sanji… – Zadrżał ponownie. – Jak bardzo przegniłą mam duszę?
Otwierał usta by go pocieszyć, ale zostały natychmiast zamknięte pocałunkiem. Wiedział czego od niego oczekuje. Godził się na to, nawet jeśli było to rozwiązanie tymczasowe. Poczuł jak mężczyzna rozwiązuje mu krawat, a następnie rozpina guziki koszuli. Śliski materiał ześlizgnął mu się z barków. Ciepłe dłonie zaczęły błądzić po torsie. Jego ruchy były szorstkie, naglące. Każdy gest wyrażał tęsknotę za bliskością ciała i potrzebę zapomnienia. Przymknął powieki, pozwalając ponieść się rytmowi wyznaczonemu przez partnera.

*

Leżał w ciemności i mimo ogromnego zmęczenia sen nie chciał nadejść. Metodycznie przeczesywał palcami czarne włosy kochanka i napawał się jego bliskością. Tak długo czekał na to, by znów się z nim spotkać, ale gdy ten moment nadszedł, nie potrafił zrobić nic, by pokazać jak bardzo się zmienił, jak dojrzał przez ten czas. Przycisnął wargi do jego rozgrzanego czoła, zastanawiając się, czy nie stanowi zbyt dużego ciężaru dla mężczyzny, który nie przywykł do bycia związanym ludzkimi relacjami czy uczuciami. Nie znał szczegółów historii Ace’a, ale z tego co zdołał wyłapać między zdaniami zawsze otaczała go czerń. Westchnął, gdy mężczyzna poruszył się niespokojnie we śnie, oplatając go ściśle ramionami. Nie pozostaje mu nic innego jak otwierać dla niego ramiona za każdym razem, gdy będzie tego potrzebował i szeptać słodkie kłamstwa, w które żaden z nich nigdy nie wierzył.

2 komentarze:

  1. *.*
    Jasny pierun. Och,cały rozdzialik taki piękny i tak pięknie napisany *czuje że zdycha na niedobór słownictwa* Rozwalasz mnie jak zawsze.
    "włożyć pętający marzenia garnitur" ładnie ujęte. Od razu człowiek czuje rzeczywistość która przytłacza blondyna.
    Wspomnienia czułości są zawsze takie ach! *.* Wplatasz je tak naturalnie a wprawiają serce w szybsze bicie.
    O tak, im bardziej coś nieodpowiednie i inne to nas pociąga:D ^^ Mrrr... Ace tu świetnie pasuje.
    Opis gdzie pojawił się pistolet był świetny *.* Mega fragment, a przynajmniej mi się bardzo podobał.
    "Sanji ja... Dostałem na ciebie zlecenie" i "Poczuł zimną lufę przyłożoną do swojego podbródka i roześmiał się wymuszenie"- niech mnie kule biją *.* Oszalałam! Jak już pisałam na gg to było mega podniecające. Z tym pistoletem *Van się ślini do monitora, a krew spływa po klawiaturze*
    "Kocham sposób w jaki kłamiesz "- O.O kocham to zdanie. W ogóle jak tu nie kochać wszystkiego co piszesz i się nie dobijać prostolinijnością własnych zdań xD
    "Żyli na chwiejnej, umownej granicy zapomnienia, szaleństwa i lubieżności, ukrywając przed sobą wszystko co niewypowiedziane, wszystko co oczywiste, wszystko co bolesne." *.* tu mnie zabiłaś, nie żyję, jestem pogrzebana z błotem......................... Przepraszam, że więcej jest Twoich cytatów niż mojego komentarza,który powinien być cudowny...
    Ace zabijający dziecko... W jakie bagno musiał się wpakować, by robić takie rzeczy? Czy przeznaczone im będzie być razem? Czy w ogóle można uciec od takiej przeszłości?
    Momenty rozbierania były mega realistyczne *.* miałam je przed oczami *.* Normalnie mam wypieki jak rasowa yaoistka.
    Ace otacza mroczna czerń, o tak... Niech Sanji mu szepcze słodkie kłamstwa...
    Kocham... Mam nadzieję, że kolejny rozdzialik masz już w główce *.*
    *już czeka*
    Pisaj bo będę molestować!
    Van

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne opowiadanie *.*
    Bardzo mi się podoba zarówno parka jak i cały klimat AU, pomysł z płatnym mordercą i oddaniem Sanjiego jest wyśmienity *.*
    Piękne *.*

    OdpowiedzUsuń