Tytuł: Ostatnie promienie wschodzącego słońca
Autorka: Ayo3
Korekta: Kanako
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: shounen-ai, dramat, romans
Para: ZoroxSanji
Ograniczenie wiekowe: 12+
Opowiadanko napisane po zobaczeniu pewnego dzieła na pixivie. Nie jest jakoś specjalnie rozbudowane, bo miała być to po prostu miniaturka. Chętnym życzę miłego czytania.
Autorka: Ayo3
Korekta: Kanako
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: shounen-ai, dramat, romans
Para: ZoroxSanji
Ograniczenie wiekowe: 12+
Opowiadanko napisane po zobaczeniu pewnego dzieła na pixivie. Nie jest jakoś specjalnie rozbudowane, bo miała być to po prostu miniaturka. Chętnym życzę miłego czytania.
Uchylił
lekko rozespane powieki. Coś nie dawało mu spokoju. Fale poruszały lekko
statkiem, wprawiając go w kołysanie. Przetarł leniwie oko i utkwił je w osobie,
która spała tuż przy nim. Uśmiechnął się do siebie i poczuł, jak mu lżej na
sercu. Usiadł i patrzył dalej w śpiące, od czasu do czasu unoszące się i
opadające, ciało ukochanego.
Promienie
lekko odbijały się od jego bladej skóry, tworząc pięknie iskrzącą mozaikę. Zoro
nigdy wcześniej nie widział tego olśniewającego zjawiska. W końcu, gdy zawsze
wstawał, kucharza nie było już przy nim. Był pochłonięty swoimi obowiązkami.
Szermierz bardzo często mu to wypominało, jednak w głębi serca wiedział, że
Sanji nigdy w stu procentach nie będzie należał do niego.
Podziwiał
jego odsłonięte plecy z idealnie prostą linią kręgosłupa. Pozwolił sobie lekko
przejechać ręką po jego boku. Skóra blondyna była zimna, tak jak zawsze.
Roronorze jednak to nie przeszkadzało. Ten chłód zawsze go przyciągał i
sprawiał, że chciał ogrzać kochanka, być blisko niego. Mimo tego, że Sanji mógł
wydawać się zimny, to w środku biło od niego ciepło, które mogło roztopić
wszelkie lodowce. Zielonowłosy z dumą mógł stwierdzić, że jeszcze nigdy w życiu
nie spotkał osoby o tak dobrym sercu. Byle kiedy nachodziły go wątpliwości, czy
w ogóle na niego zasługuje.
Podziwiał
go, że mimo tego wszystkiego, co przeżył był w stanie stać się pierwszorzędnym
kucharzem, wyrobić własny styl walki i stać się silniejszym, nie tylko
fizycznie, ale i psychicznie oraz podbudować swoją pewność siebie i wyznawać niepodważalne
wartości. Jednak tym, czym szermierzowi imponował najbardziej była jego silna
wola przeżycia oraz lojalność względem kapitana i całej załogi. Nie wspominając
o sprycie, który umiał wykorzystać nawet w kryzysowych sytuacjach. To nie było
tak, że bardzo się od siebie różnili. Mieli wiele cech wspólnych, które w jakiś
sposób połączyły ich ze sobą. Dla niego kucharz na pewno był osobą wyjątkową.
Musnął
go lekko ustami w ramię. Blond włosy w ogromnym nieładzie rozsypały się na
poduszce. Nawet w tym stanie kucharz wyglądał zjawiskowo, jak istota nie z tego
świata. Zoro tyle rzeczy chciał mu powiedzieć, ale nie mógł. Mimo iż go kochał,
to nie był w stanie wypowiedzieć pod jego adresem żadnego komplementu ani
czułego słowa. Nawet zwykłe stwierdzenie „to jest pyszne”, gdy jadł jego
potrawy, nie przechodziło mu przez gardło. Nie pozwalała mu na to jego duma,
mimo iż kucharz zasługiwał na słowa uznania za czas i poświęcenie jakie wkładał
w swoją pracę. Nie jednokrotnie widział wzrok Sanjiego pełen nadziei, gdy kładł
przed nim posiłek przygotowany starannie i z najwyższą precyzją. Nie otrzymywał
w zamian nic, nawet uśmiechu, tylko czasami komentarz „zjadliwe”, który nawet w
jednej dziesiątej nie opisywał podanego przez niego dania. Szermierz widział
wtedy na jego twarzy rozczarowanie, smutek, a może i nawet wściekłość. Jednak
mimo tego kucharz zawsze zapominał, a w każdym razie udawał, i wracał do niego
z uśmiechem na twarzy i tym zniewalającym spojrzeniem niebieskiego oka. Zoro umiał
to odwzajemnić tylko w takich chwilach, jak ta, kiedy Sanji nie był tego w
ogóle świadomy.
Delikatnie
przybliżył się do ukochanego i przykrył go lekko kołdrą tak, aby go nie
przebudzić. Normalnie, nie zważając na nic, obudziłby go, bezczelnie spychając
z łóżka albo wymuszając na nim kolejny stosunek. Ale widząc jego spokojną
twarz, która, mimo wszystko, emanowała zmęczeniem, postanowił, że da mu spokój.
Komu jak komu, ale jemu to się należało. Z jego bliskości jednak zrezygnować
nie mógł i objął go, przylegając do jego ciała. Ucałował go w kark i schował
twarz w blond włosach. Czując ich miękkość i przyjemny zapach, zamknął oczy.
Kochał
go, jednak nigdy nie powiedział mu tego na głos. Powód był prosty i Roronoa był
pewny, że Sanji świetnie zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Byli piratami,
a przywiązywanie się do kogoś było najgłupszą rzeczą, jaką można było zrobić na
morzu. W końcu nigdy nie wiadomo, czy dzisiaj nie uwidział ostatnich promieni
wschodzącego słońca.
Jakie to piękne *.* takie subtelne i oczarowujące. Piękny dobór słów i sceny świetnie dopasowane do obrazków. Wgl świetny pomysł. ;)
OdpowiedzUsuńcód, miód *.*
"Szermierz bardzo często mu to wypominało" [bez o na koncu]
Bardzo ładna miniaturka. Opisy uczuć, te wszystkie rzeczy, które Zoro lubił w Sanjim... Dosłownie jak z życia wzięte ^^. Jakby byli prawdziwą parą, gdzieś hen na morzu <3.
OdpowiedzUsuńZ tymi posiłkami i tym, że Zoro nie umie wykrztusić "pyszne" "kocham" ani "dziękuję"... No, trochę to we mnie uderzyło, bo ja nie umiem wypowiedzieć takich słów wobec rodziny. Ale dobra, nie smędzę xd.
Ogólnie bardzo ładnie opisałaś dumę Zoro i moment od przebudzenia. A te obrazki... Nie dziwię się, że Cię zainspirowały :3 Są prześliczne i ładnie dopasowane.
Dobra miniaturka jest zawsze dobra. <3
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem co bardzo napisać, po prostu bardzo miło się czyta takie opisy, płynnie, na jednym oddechu. :3
To było piękne <3 Miło się czytało i z czymś w rodzaju ciepła na sercu =) zrobiła na mnie bardzo wspaniałe wrażenie, aż tak że musiałam dwa razy je przeczytać =)
OdpowiedzUsuńCloud- Abarai
Piękne i urokliwe i do tego te obrazki wszystko to tworzy idealną kompozycję *.* Świetny pomysł by opisać blondynka oczami Zoro *.* Chętnie przeczytała bym też coś takiego zamieniając ich rolami *.* Ładnie spójnie i tak refleksyjnie ;)
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że skrzywdzisz moją psychikę i napiszesz, ze Zoro leży obok trupa i uhhh... *oddycha z ulgą*
OdpowiedzUsuńByło kochane, miłe i tak bardzo Zoro