30 sierpnia 2013

[Opowiadanie] Ostatnie promienie wschodzącego słońca

Tytuł: Ostatnie promienie wschodzącego słońca
Autorka: Ayo3
Korekta: Kanako
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: shounen-ai, dramat, romans
Para: ZoroxSanji
Ograniczenie wiekowe: 12+
Opowiadanko napisane po zobaczeniu pewnego dzieła na pixivie. Nie jest jakoś specjalnie rozbudowane, bo miała być to po prostu miniaturka. Chętnym życzę miłego czytania.

 
            Uchylił lekko rozespane powieki. Coś nie dawało mu spokoju. Fale poruszały lekko statkiem, wprawiając go w kołysanie. Przetarł leniwie oko i utkwił je w osobie, która spała tuż przy nim. Uśmiechnął się do siebie i poczuł, jak mu lżej na sercu. Usiadł i patrzył dalej w śpiące, od czasu do czasu unoszące się i opadające, ciało ukochanego.
            Promienie lekko odbijały się od jego bladej skóry, tworząc pięknie iskrzącą mozaikę. Zoro nigdy wcześniej nie widział tego olśniewającego zjawiska. W końcu, gdy zawsze wstawał, kucharza nie było już przy nim. Był pochłonięty swoimi obowiązkami. Szermierz bardzo często mu to wypominało, jednak w głębi serca wiedział, że Sanji nigdy w stu procentach nie będzie należał do niego.
 
            Podziwiał jego odsłonięte plecy z idealnie prostą linią kręgosłupa. Pozwolił sobie lekko przejechać ręką po jego boku. Skóra blondyna była zimna, tak jak zawsze. Roronorze jednak to nie przeszkadzało. Ten chłód zawsze go przyciągał i sprawiał, że chciał ogrzać kochanka, być blisko niego. Mimo tego, że Sanji mógł wydawać się zimny, to w środku biło od niego ciepło, które mogło roztopić wszelkie lodowce. Zielonowłosy z dumą mógł stwierdzić, że jeszcze nigdy w życiu nie spotkał osoby o tak dobrym sercu. Byle kiedy nachodziły go wątpliwości, czy w ogóle na niego zasługuje.
            Podziwiał go, że mimo tego wszystkiego, co przeżył był w stanie stać się pierwszorzędnym kucharzem, wyrobić własny styl walki i stać się silniejszym, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie oraz podbudować swoją pewność siebie i wyznawać niepodważalne wartości. Jednak tym, czym szermierzowi imponował najbardziej była jego silna wola przeżycia oraz lojalność względem kapitana i całej załogi. Nie wspominając o sprycie, który umiał wykorzystać nawet w kryzysowych sytuacjach. To nie było tak, że bardzo się od siebie różnili. Mieli wiele cech wspólnych, które w jakiś sposób połączyły ich ze sobą. Dla niego kucharz na pewno był osobą wyjątkową.
            Musnął go lekko ustami w ramię. Blond włosy w ogromnym nieładzie rozsypały się na poduszce. Nawet w tym stanie kucharz wyglądał zjawiskowo, jak istota nie z tego świata. Zoro tyle rzeczy chciał mu powiedzieć, ale nie mógł. Mimo iż go kochał, to nie był w stanie wypowiedzieć pod jego adresem żadnego komplementu ani czułego słowa. Nawet zwykłe stwierdzenie „to jest pyszne”, gdy jadł jego potrawy, nie przechodziło mu przez gardło. Nie pozwalała mu na to jego duma, mimo iż kucharz zasługiwał na słowa uznania za czas i poświęcenie jakie wkładał w swoją pracę. Nie jednokrotnie widział wzrok Sanjiego pełen nadziei, gdy kładł przed nim posiłek przygotowany starannie i z najwyższą precyzją. Nie otrzymywał w zamian nic, nawet uśmiechu, tylko czasami komentarz „zjadliwe”, który nawet w jednej dziesiątej nie opisywał podanego przez niego dania. Szermierz widział wtedy na jego twarzy rozczarowanie, smutek, a może i nawet wściekłość. Jednak mimo tego kucharz zawsze zapominał, a w każdym razie udawał, i wracał do niego z uśmiechem na twarzy i tym zniewalającym spojrzeniem niebieskiego oka. Zoro umiał to odwzajemnić tylko w takich chwilach, jak ta, kiedy Sanji nie był tego w ogóle świadomy.
 
            Delikatnie przybliżył się do ukochanego i przykrył go lekko kołdrą tak, aby go nie przebudzić. Normalnie, nie zważając na nic, obudziłby go, bezczelnie spychając z łóżka albo wymuszając na nim kolejny stosunek. Ale widząc jego spokojną twarz, która, mimo wszystko, emanowała zmęczeniem, postanowił, że da mu spokój. Komu jak komu, ale jemu to się należało. Z jego bliskości jednak zrezygnować nie mógł i objął go, przylegając do jego ciała. Ucałował go w kark i schował twarz w blond włosach. Czując ich miękkość i przyjemny zapach, zamknął oczy.
 
            Kochał go, jednak nigdy nie powiedział mu tego na głos. Powód był prosty i Roronoa był pewny, że Sanji świetnie zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Byli piratami, a przywiązywanie się do kogoś było najgłupszą rzeczą, jaką można było zrobić na morzu. W końcu nigdy nie wiadomo, czy dzisiaj nie uwidział ostatnich promieni wschodzącego słońca.

6 komentarzy:

  1. Jakie to piękne *.* takie subtelne i oczarowujące. Piękny dobór słów i sceny świetnie dopasowane do obrazków. Wgl świetny pomysł. ;)
    cód, miód *.*

    "Szermierz bardzo często mu to wypominało" [bez o na koncu]

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna miniaturka. Opisy uczuć, te wszystkie rzeczy, które Zoro lubił w Sanjim... Dosłownie jak z życia wzięte ^^. Jakby byli prawdziwą parą, gdzieś hen na morzu <3.
    Z tymi posiłkami i tym, że Zoro nie umie wykrztusić "pyszne" "kocham" ani "dziękuję"... No, trochę to we mnie uderzyło, bo ja nie umiem wypowiedzieć takich słów wobec rodziny. Ale dobra, nie smędzę xd.
    Ogólnie bardzo ładnie opisałaś dumę Zoro i moment od przebudzenia. A te obrazki... Nie dziwię się, że Cię zainspirowały :3 Są prześliczne i ładnie dopasowane.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra miniaturka jest zawsze dobra. <3
    W sumie nie wiem co bardzo napisać, po prostu bardzo miło się czyta takie opisy, płynnie, na jednym oddechu. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. To było piękne <3 Miło się czytało i z czymś w rodzaju ciepła na sercu =) zrobiła na mnie bardzo wspaniałe wrażenie, aż tak że musiałam dwa razy je przeczytać =)
    Cloud- Abarai

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne i urokliwe i do tego te obrazki wszystko to tworzy idealną kompozycję *.* Świetny pomysł by opisać blondynka oczami Zoro *.* Chętnie przeczytała bym też coś takiego zamieniając ich rolami *.* Ładnie spójnie i tak refleksyjnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już myślałam, że skrzywdzisz moją psychikę i napiszesz, ze Zoro leży obok trupa i uhhh... *oddycha z ulgą*
    Było kochane, miłe i tak bardzo Zoro

    OdpowiedzUsuń