2 sierpnia 2013

[Opowiadanie] Głos rozsądku - Rozdział 5

Tytuł: Voice of reason (Głos rozsądku)
Tłumaczenie: Ann
Korekta: --
Liczba rozdziałów: 5/25[?]
Gatunek: romans, yaoi
Para: ZoroxSanji
Ograniczenia wiekowe: 16+
Sanji Black były szef kuchni, uczestniczący w terapii otrzymuje zadanie od swojego terapeuty i w rezultacie zaczyna korespondować z Roronoa Zoro- uzależnionym od alkoholu muzykiem, który stracił wiarę w siebie. Pomimo początkowej niechęci Zoro, mężczyźni zaczynają wymianę listów i powoli obaj zmieniają swoje życie.

Rozdział 5 „Króliczki” 

Drogi Zoro,

Miałem nadzieję, że Zoro to twoje imię, a nie nazwisko. Kiedyś poznałem niejakiego Hamiltona Clarka, byłem niemal pewien, że Clark to jego imię. Oczywiście się pomyliłem. Dlatego stwierdziłem, że nazywanie Cię Roronoa będzie najlepszym wyjściem.

Chętnie Cię wysłucham. Najsmutniejsze części są zawsze najciekawsze. Poza tym nawet jeśli okazałoby się, że jesteś seryjnym mordercą i damskim bokserem w jednym to myślę, że i tak nie zerwał bym naszej znajomości. Twoje listy są dla mnie bardzo ważne, nawet jeśli gadaliśmy głównie o palcach, zabójcach, czy zwierzętach.

No i o jedzeniu.

Ty mała muzyczna zdziro. Nie ma w twojej okolicy jakiś innych stacji radiowych? Może powinieneś ograniczyć ilość wysyłanych piosenek i lasek które uwodzisz? Masz racje, reklamy bywają okropne. Oglądam głównie kanał o gotowaniu i tam nie puszczają ich zbyt często, mimo to doprowadzają mnie do szału.

Myślę, że papugi czy coś w tym stylu można zaliczyć do zwierzątek domowych. Założę się, że takie ptaszyska się cholernie wkurzające. Nie pracuję, ale często gotuję dla pobliskiej jadłodajni dla ubogich i zbieram fundusze dla szpitala, więc bywam zajęty.

Może rzeczywiście powinienem załatwić sobie króliczka. Nie dość, że są zajebiste, to jeszcze miałbym komu przygotowywać sałatki. Chyba naprawdę poważnie się nad tym zastanowię. Nigdy wcześniej nie myślałem o przygarnięciu zwierzaka. Jak myślisz, opieka nad takim króliczkiem może sprawiać jakieś problemy?

Jeśli niczego nie przypalisz, to wszystko powinno być ok. Jak coś przygotujesz to daj mi znać jak Ci poszło. Ciekaw jestem jakie będą rezultaty twojego gotowania.

Skłamałem o szkole zabójców. Wstyd mi.

Sanji

;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-; 

Drogi Sanji,

Szczerze, zastanawiałem się dlaczego mówiłeś do mnie po nazwisku. Myślałem, że wolisz bardziej formalne zwroty i z tego powodu ja nazywałem Cię „Panem Blackiem”.
Nie przyszło mi do głowy, że możesz być najzwyczajniej niedoinformowany. Heh.

Nigdy nawet nie pomyślałbym o uderzeniu kobiety, chociaż jak podejrzewam większość kobiet, które znam nie miałoby skrupułów w kwestii walnięcia mnie. Miłość bywa okrutna, nie sądzisz? A Ty byłeś kiedyś w kimś zadłużony, Panie Black? Mnie chyba nikt nigdy tak naprawdę nie kochał. Może gdyby moja mama żyłaby dłużej niż do moich czwartych urodzin, kochałaby mnie. Ale nie dożyła, więc to się nie liczy. Zresztą ledwie ją pamiętam. Oh, i nie jestem seryjnym zabójcą. Nie umiałbym zabić człowieka, nawet jeśli spróbowałbym zanudzić go na śmierć moją muzyką.

Muszę przyznać, że dzięki twoim listom moje żałosne życie staje się trochę mniej żałosne, nawet pomimo tego, że czasami gadamy o najdziwniejszych pierdołach. Mam teraz coś, na co mogę z przyjemnością wyczekiwać. Nie czułem niczego podobnego od czasów, kiedy jako nastolatek marzyłem o zostaniu znanym muzykiem.

Mieszkam w mieście tak małym, że jest tu tylko jeden porządny bar. Więc, jak widzisz nie mam zbyt wielu możliwości, muzyczna mądralo. Poza tym i tak każdy mnie tu zna. Wierz mi, ludzie nie byli zbyt mili gdy dowiedzieli się, że sypiam z żoną pana Lucciego. Naprawdę chciałbym się stąd wynieść, ale ze wszystkimi moimi instrumentami i nędzną wypłatą… Cóż, wydaje mi się to niewykonalne.

Osobiście nigdy nie miałem króliczka, ale wydaję mi się, że opieka nad nimi nie jest jakoś szczególnie trudna. Wystarczy je karmić i regularnie sprzątać klatkę. Mógłbyś go czasami wypuszczać, żeby sobie pobiegał po mieszkaniu. Tylko wtedy musiałbyś go pilnować. Takie futrzaste gnojki lubią przegryzać kable i inne drogie gówno. Nie żebym coś o tym wiedział, moja przybrana siostra wcale nie miała królika, który przegryzał mi struny w gitarze, ani nic w tym stylu…

Tak więc, kupiłem składniki, przygotowałem wszystko w kuchni i zamierzam zrobić dzisiaj żarcie według jednego z twoich przepisów. Podejrzewam, że będziesz chciał poznać rezultaty.

Ściemniałeś o byciu płatnym zabójcą? Teraz już naprawdę nie wiem kim jesteś. A może naprawdę jesteś spożywczym kaznodzieją? Czy w tej sprawie też kłamałeś?

Zoro

2 komentarze:

  1. Ah!! Uwielbiam to opowiadanie, i tą część z królikiem lubię najbardziej xD Opowiadanie jest bardzo wciągające i wiem że dwa razy tego opowiadanie nie przeczytam a wiele razy xD
    Cloud- Abarai

    OdpowiedzUsuń