13 lipca 2013

[Opowiadanie] Głos rozsądku - Rozdział 4

Tytuł: Voice of reason (Głos rozsądku)
Autor: swordsandswirls
Tłumaczenie: Ann
Korekta: --
Liczba rozdziałów: 4/25[?]
Gatunek: romans, yaoi
Para: ZoroxSanji
Ograniczenia wiekowe: 16+
Sanji Black były szef kuchni, uczestniczący w terapii otrzymuje zadanie od swojego terapeuty i w rezultacie zaczyna korespondować z Roronoa Zoro- uzależnionym od alkoholu muzykiem, który stracił wiarę w siebie. Pomimo początkowej niechęci Zoro, mężczyźni zaczynają wymianę listów i powoli obaj zmieniają swoje życie.

Rozdział 4 „Muzyczna zdzira” 

Drogi Roronoa, 

Masz rację, ostatni list był bardziej przygnębiający niż dwa poprzednie. Powiem więcej: był cholernie pesymistyczny. Co się dzieje w twoim życiu, że masz tak negatywne nastawienie do wszystkiego? Może to zabrzmiało chamsko, ale po prostu zastanawia mnie co sprawia, że jesteś tak pesymistyczny. 

Naturalnie nie musisz mi mówić. 

Cholera. Teraz muszę zmienić swoje niecne plany. Gówniany ze mnie zabójca, skoro mój potencjalny cel potrafi mnie rozszyfrować jedynie za pomocą listów. Spieprzyłem. Chyba powinienem wrócić do szkoły dla morderców. 

Czyli cierpisz z powodu nieodwzajemnionego uczucia do jazzu, a z innymi gatunkami muzycznymi puszczasz się na prawo i lewo. Ty muzyczna zdziro. Dlaczego do cholery masz tak napięte stosunki z ludźmi z twojego radia? Oh, wybacz. Dlaczego do cholery kolesie z radia się do Ciebie nie zbliżają? Udostępniłeś im jeden kawałek za dużo? 

Może reklamy? Ewentualne prześpij się z producentem. A może po prostu spróbuj załatwić sobie występ w miejscu ciekawszym, niż jakaś podrzędna speluna? 

Mam dziwne wrażenie, że Dymek cię gryzł. Ja nie mam zwierząt. Na drzewie przed moim mieszkaniem jest karmnik dla ptaków, ale nigdy jakoś szczególnie o niego nie dbałem. Może powinienem sobie sprawić złotą rybkę? 

Spisałem Ci kilka przepisów. Znajdziesz je w kopercie. Kup jedzenie tych marek które poleciłem- dokładnie tych, które Ci podałem do cholery. Nie kombinuj i spróbuj czegoś innego, zobaczysz nie będzie drogo. Sam osobiście nie pracuje, dlatego też muszę oszczędzać. Nie musisz jeść gówna tylko dlatego, że nie jesteś bogaczem. 

Zabrzmiałem jak jakiś pieprzony, spożywczy kaznodzieja. 

Spróbuj kupić jedzenie zamiast piwa. Dobrze Ci to zrobi, zobaczysz. Nie wciskam Ci kitu, nie jestem kłamcą. 

Jestem płatnym zabójcą z mocno rozwiniętym instynktem moralnym. 

Sanji Black 

PS. Wydaje mi się, że wymieniliśmy wystarczającą ilość listów żebyś przestał zwracać się do mnie na per Pan. Byłoby miło gdybyś nazywał mnie Sanji. 

;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-;-; 

Drogi Sanji, 

Czuję się nieco dziwnie mówiąc Ci po imieniu ale myślę, że z czasem przywyknę. Tak jak wspominałem, nie jestem najlepszym partnerem do rozmowy. Powinieneś był mnie posłuchać. 

Nie będę Ci opowiadał o moim zasranym życiu, ale nie dlatego, że Ci nie ufam. Po prostu spróbowałem wszystko spisać na osobnej kartce i po przeczytaniu tego stwierdzam, że brzmi to jak żałosne skomlenie o litość. Jeśli chodzi o naszą korespondencję to polubiłem twoje listy chyba bardziej niż powinienem i nie chciałbym, żebyś przestał do mnie pisać tylko dlatego, że jestem dziwakiem. 

Wypróbowałem już każdą z twoich sugestii. Nie mam zamiaru się reklamować, dopóki nie będę totalnie zdesperowany. Mam zatarg z radiem, bo najwyraźniej byłem zbyt natarczywy z wysyłaniem im swoich kawałków. I całkiem możliwe, że przespałem się z żoną jakiegoś producenta. Także masz rację, jestem muzyczną zdzirą. 

Dymek nigdy mnie nie gryzł. Co więcej, zbliżał się do mnie jedynie wtedy kiedy miałem jakąś wstążkę, czy coś w tym stylu. Dla kłębka włóczki był gotowy zostać kocią dziwką. Nie wiedziałem, że ptaki liczą się jako pupile. Złota rybka brzmi nieźle. Jeśli nie pracujesz to może powinieneś przygarnąć jakieś małe zwierzątko: świnkę morską czy królika. 

Pójdę w tym tygodniu do spożywczaka i spróbuje przygotować jedzenie według jednego z twoich przepisów. Na samą myśl, że zjem coś co nie smakuje jak karton czuję się podekscytowany. Więc jesteś kaznodzieją spożywczym i płatnym zabójcą w jednym? Musiałeś mieć ciężkie życie w collegu. 

Roronoa Zoro 

PS. Skoro ja mówię do Ciebie Sanji, Ty również mów mi po imieniu, jestem Zoro.

2 komentarze:

  1. ubóstwiam to opowiadanie, nie ukrywam będę do niego dość często wracała =)do tego Zoro jest taki ah <3 do tego Sanji mrrru. Aż brak słów by opisać wrażenia po tym rozdziale =)
    Cloud- Abarai

    OdpowiedzUsuń
  2. No i przeszli na Ty :D Uroczy są <3 Hahaha, muzyczna zdzira :D Ciekawe określenie ;) Naprawdę fajnie jest przeczytać to ponownie :D Dzięki za tłumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń