4 sierpnia 2014

[Opowiadanie] Ever After - Special 1

Tytuł: Ever After - Special 1
Autorka: Piegowata
Korekta: Kanako
Liczba rozdziałów: one-shot/bonus
Gatunek:  shounen-ai
Para: LawxAce
Ograniczenia wiekowe: 13+
Skromny (ale zajebisty!) dodatek do Ever After.

Law stanął przed lustrem i przyglądał się swojemu odbiciu z rosnącą konsternacją. Do tej pory nie mógł uwierzyć, że Ace go do tego namówił. Poprawił szarą marynarkę i uśmiechnął się krzywo. W tym stroju czuł się obco sam ze sobą, ale wiedział, że wszelkie próby przekonywania piegowatego polegną na starcie. Jedynie włosy rozrzucone w nieładzie pozostały takie same, bo Portgas nie był w stanie ich ujarzmić i w starciu dwóch najbardziej kapryśnych bytów, jakie znał Trafalgar, to właśnie chłopak przegrał z kretesem.
— Ace, jesteś pewien, że to absolutnie konieczne? — mruknął posępnie, zerkając w stronę Portgasas, opartego o framugę drzwi i przyglądającego mu się z satysfakcją.
— Mmmm… Wyglądasz seksownie. – Piegowaty wyszczerzył usta w triumfalnym uśmiechu. — Pasuje idealnie.
— Dżinsy też pasowały — burknął Trafalgar, ale zostało to zignorowane,  utwierdzając lekarza w przekonaniu, że Ace posiada niewinny wygląd i równie mocno podstępny charakter.
— No wiesz, to nasza pierwsza randka od… od… od zawsze. — Nadął policzki nadając sobie tym samym wygląd rozkapryszonego dziecka. — Jak mogłeś nigdy wcześniej nie zabrać mnie na randkę?
Trafalgar, czując nadciągającą burzę wcisnął czarny kapelusz na głowę (bo jego umiłowana czapka została mu brutalnie skonfiskowana podczas snu i po dziś dzień nie wiedział gdzie się znajduje) i wypchnął Portgasa z mieszkania, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tym samym realizuje jego niedojrzałe zachcianki.

*
— Law, teraz tam. — Rozradowany głos Ace’a przedarł się do jego świadomości. Cały świat wirował i wcale mu się to nie podobało. On, niewzruszony nawet przy wnętrznościach, krwi i najróżniejszych wypadkach, niezłomny w przypadkach, gdy nawet najbardziej doświadczeni chirurdzy odwracali wzrok… teraz ledwo stał na nogach i kurczowo trzymał się rozgrzanej dłoni Portgasa, jakby tylko ona dzieliła go od upadku. — Oi, wszystko w porządku?
— Wszystko się kręci — wymamrotał, czując, jak śniadanie podjeżdża mu do gardła. A kończyny na przemian to dygoczą to drętwieją. — Usiądźmy gdzieś.
Zdany na łaskę i niełaskę piegowatego, wczepił się w jego ramie, lawirując w tłumie, by przedostać się do jakiegoś zacienionego miejsca. I z ulga opadł na trawę pod wysokim drzewem.
— Dobrze się czujesz? — Ace pochylił się nad pobladłym towarzyszem i przycisnął policzek do jego rozgrzanego czoła. — Nie wiedziałem, że nie lubisz roler costerów.
— Po prostu masz w dupie, co ktoś do ciebie mówi. I nie tak blisko idioto — warknął odpychając na bezpieczną odległość. — Tu są ludzie.
— Nikt na nas nie zwraca uwagi — burknął Portgas, ale odsunął się posłusznie.
Trafalgar był wściekły. Na Ace’a bo zawsze coś głupiego wpadnie mu do głowy. Na tą całą sytuację, bo naprawdę nie nadawał się do chodzenia na randki i na siebie, bo znów musiał patrzeć, jak czekoladowe oczy chłopaka nadają mu smutnego wyglądu, zbitego psa.  Już miał otworzyć usta w ramach przeprosin, ale zdał sobie sprawę z tego, że matka natura, która była na tyle kapryśna, by obdarzyć go lękiem do szybkich pojazdów na wysokościach, poskąpiła mu umiejętności wyrażania uczyć.
Wetchnął ciężko i nie po raz pierwszy zdusił rozważania na temat prawidłowości funkcjonowania ich związku. Po omacku odnalazł jego dłoń, którą w zdenerwowaniu wyrywał trawę i splótł razem ich palce.
— No to chodźmy do tego domu strachów. — Dzielnie próbował przywołać na usta coś, co nazywał uśmiechem, a co przyprawiało o głośny płacz niejedno z dzieci i podniósł się z ziemi, ciągnąc za sobą zaskoczonego chłopaka. — Ale jak będziesz piszczał, jak baba to cię tam zostawię.
— No wiesz co! — Oburzenie Ace’a było nieco przytłumione, bo był zbyt zajęty szczerzeniem zębów do przechodniów, którzy wpatrywali się w ich złączone dłonie. — Ja nigdy nie piszczę.
„Owszem, robisz to za każdym razem” nie zostało wypowiedziane, bo Trafalgar musiałby się przyznać tym samym, że już nie raz zdarzyło mu się śledzić piegowatego w jego podbojach miłosnych, nawet jeśli wówczas nie był do końca świadom celowości swoich wypraw.

1 komentarz:

  1. O tak,Law nawet ciota na roler costerach xD Chciałabym mieć z tej przejażdżki zdjęcia. Uśmiechnięta morda Ace'a i zieleniejący Trafik xD Przynajmniej jako lekarz jest koksu. Oni to byłby toksyczny związek. Trochę jak słońce i cień. Ale czemu nie, różnie bywa. Super pomysł z wesołym miasteczkiem, Ciekawi mnie, czy druga część dzieje się w domu strachów^^
    Może Ace będzie piszczał z innego powodu? xD

    OdpowiedzUsuń