6 maja 2014

[Opowiadanie] Król

Tytuł: King (Król)
Autor: Willowsandbees
Tłumaczenie: Ann
Korekta: --
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: dramat, friendship
Para: --
Ograniczenia wiekowe: --
Bo historia lubi się powtarzać.



Nie boję się śmierci, ale prawda jest taka, że nie chcę umierać.

Czy mógłbym żyć wiecznie?

Proszę, to wszystko co mam. Nie mogę wrócić do domu. Zresztą i tak nikt by tam na mnie nie czekał.

Czy mogę żyć?

Otrzymuję odpowiedź, przyciskając ucho do gładkiej powierzchni drzwi.

- Słuchajcie… On umiera… Kapitan umiera… Nie mogę nic zrobić!

Słyszę zduszony szloch i po chwili zachrypnięty głos kontynuuje:

- Nie mogę nic na to poradzić! Jestem lekarzem, ale i tak nie umiem mu pomóc! Co ze mnie za doktor do jasnej cholery?!

Cóż, widocznie nie mogę. I tyle.

X-X-X-X-X

Jego załoga obiecała mu kiedyś, że podążą za nim wszędzie. Jednak, jeśli to oznaczało by ich śmierć, on nie zamierzał się na to zgodzić.

Statek, którego kapitan umarł nie może dłużej żeglować, nawet jeśli na jego pokładzie nadal żyją ludzie. Pozostały mu więc dwie opcje.

Pozwolić im umrzeć wkrótce po nim, lub zerwać wszelkie łączące ich więzi.

Wybrał to drugie. Nie mógłby odejść w spokoju, wiedząc, że jego najdrożsi przyjaciele wkrótce podążą w jego ślady.

Jego załoga…

- …Zostaje rozwiązana.-wziął głęboki oddech i odwrócił się do nich plecami. I wiedział, że oni również odwracają się od siebie nawzajem, obierając swoje własne ścieżki. Szlochy powoli cichły i teraz wyraźnie słyszał kroki za swoimi plecami. Wiedział kto za nim podąża.

- Nie słyszałeś? Nie jesteśmy już partnerami. Odejdź i znajdź swoją drogę.- z wymuszonym uśmiechem na ustach odwrócił się do starszego mężczyzny.

- Nadal jestem twoim partnerem, tyle tylko, że teraz już nie jako pirat.- odpowiedział osobnik z blizną. W jego zdrowym oku błyszczał smutek, pokazując, że za tą niewzruszona twarzą jego dusza cierpi równie mocno co dusze tych, którzy odeszli bez sprzeciwu.- Nadal zamierzam za tobą podążać. Masz z tym jakiś problem?

Młodszy z mężczyzn, pokręcił głową z drobnym, ale szczerym uśmiechem.

I zgodnie z tym przyrzeczeniem, towarzyszył mu aż do miejsca, w którym musieli się rozstać.

Kajdanki zabrzęczały głucho, gdy zostały odpięte od ściany. Szedł ulicą. Słyszał szepty, widział bezimiennych ludzi. Wśród tłumu mógł dostrzec zamaskowane, a zarazem tak znajome twarze. Chciał im powiedzieć by odeszli, ale nie miał już nad nimi żadnej władzy.  Jeśli pragną zobaczyć egzekucję Króla Piratów on nie może im tego zabronić.

Czy się poddał?

Cóż, być może. Ale to nie miało znaczenia, bo tak czy inaczej śmierć i tak by go dopadła.

Planował odejść w ciszy, z uśmiechem na ustach. Ewentualnie rzucić jakimś dowcipnym tekstem w stylu: „Do zobaczenia później!”. Uznał, że wymyśli coś na poczekaniu.

Ale widział ich.

Było ich tak wielu.

Młodzi ludzie pełni marzeń, z roziskrzonymi pragnieniem oczami. Chcieli zasmakować tej samej wolności, którą on sam znał tak dobrze. Podziwiali go. Wspinając się na platformę całym sobą czuł ich respekt, nadzieję i głód przygód.

Przemawiając do tłumu, wspominał swoich przyjaciół. Usta zdobił mu szeroki uśmiech, gdy ostrza wbiły się głęboko w jego ciało. Rozejrzał się po placu i ostatnim co zarejestrowały jego zmysły były głośne okrzyki i radosne uśmiechy wymalowane na tych wszystkich twarzach.

To prawda, pomyślał zamykając oczy.

Nie umrę.

6 komentarzy:

  1. *szklące oczy*
    Myślę, że właśnie tak może Luffy skończyć. Może nie w taki sposób z przyjaciółmi ale na pewno na platformie egzekucyjnej. Zoro na pewno przy nim zostanie o ile sam nie umrze wcześniej. Przynajmniej takie są moje wizje końca op. Może nas Oda zaskoczy kto wie, ale nasz kapitan mógłby rozpocząć nową erę piratów^^ super opowiadanko i dziękuję za jego tłumaczenie:-)
    Vanilia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja dobrze to widzę… i podzielam zdanie Vanili co do możliwości finału OP. Ładnie by to zawiązywało i kończyło całą historie;). Jestem mega wzruszona po tej miniaturce tyle uczuć i ta postawa Zoro *.* i jeszcze Luffy do końca będący takim jakiego się go kochało .

    A moment, gdy każdy z załogi odwrócił się od siebie i poszedł w swoim kierunku… wyszedł doskonale. Cały ten ich wewnętrzny ból i ciężar był tak gęsty, że w momencie serce pokroiło mi się w paski ;(
    Dziękuję Ann! ^^

    Paulaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie... to było straszne. Ja wiem, że Luff to cały Roger ale kurde... nie chcę by poszedł tą samą drogą. Ja nie chcę T^T *tupie jak małe dziecko* nie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ann, ze skrajności w skrajność, Twoje poprzednie opko wywołało u mnie śmiech, a to wręcz przygnębiło...
    Hmm. Nie wiem, czy do zakończenie jest bardzo prawdopodobne. Jeśli jednak zobaczę to za te x lat na ostatnich kartach mangi, to będę ryczeć jak bóbr. Wolałabym, żeby Luffy nie umierał a załoga nie rozpraszała się po świecie...
    I tak. On i tak nigdy by nie umarł, podobnie jak Roger!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super no poprostu ekstra.Jak Luffy tak skończy to się porycze.
    (łzy w oczach)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super no poprostu ekstra.Jak Luffy tak skończy to się porycze.
    (łzy w oczach)

    OdpowiedzUsuń