Autor: Willowsandbees
Tłumaczenie: Ann
Korekta: --
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: dramat, friendship
Para: --
Ograniczenia wiekowe: --
Bo historia lubi się powtarzać.
Nie boję się
śmierci, ale prawda jest taka, że nie chcę umierać.
Czy mógłbym
żyć wiecznie?
Proszę, to
wszystko co mam. Nie mogę wrócić do domu. Zresztą i tak nikt by tam na mnie nie
czekał.
Czy mogę żyć?
Otrzymuję
odpowiedź, przyciskając ucho do gładkiej powierzchni drzwi.
- Słuchajcie… On umiera… Kapitan umiera… Nie
mogę nic zrobić!
Słyszę
zduszony szloch i po chwili zachrypnięty głos kontynuuje:
- Nie mogę nic na to poradzić! Jestem
lekarzem, ale i tak nie umiem mu pomóc! Co ze mnie za doktor do jasnej
cholery?!
Cóż, widocznie
nie mogę. I tyle.
X-X-X-X-X
Jego załoga
obiecała mu kiedyś, że podążą za nim wszędzie. Jednak, jeśli to oznaczało by
ich śmierć, on nie zamierzał się na to zgodzić.
Statek,
którego kapitan umarł nie może dłużej żeglować, nawet jeśli na jego pokładzie
nadal żyją ludzie. Pozostały mu więc dwie opcje.
Pozwolić im
umrzeć wkrótce po nim, lub zerwać wszelkie łączące ich więzi.
Wybrał to
drugie. Nie mógłby odejść w spokoju, wiedząc, że jego najdrożsi przyjaciele
wkrótce podążą w jego ślady.
Jego załoga…
- …Zostaje rozwiązana.-wziął głęboki oddech
i odwrócił się do nich plecami. I wiedział, że oni również odwracają się od
siebie nawzajem, obierając swoje własne ścieżki. Szlochy powoli cichły i teraz
wyraźnie słyszał kroki za swoimi plecami. Wiedział kto za nim podąża.
- Nie słyszałeś? Nie jesteśmy już
partnerami. Odejdź i znajdź swoją drogę.- z wymuszonym uśmiechem na ustach
odwrócił się do starszego mężczyzny.
- Nadal jestem twoim partnerem, tyle tylko,
że teraz już nie jako pirat.- odpowiedział osobnik z blizną. W jego zdrowym oku
błyszczał smutek, pokazując, że za tą niewzruszona twarzą jego dusza cierpi
równie mocno co dusze tych, którzy odeszli bez sprzeciwu.- Nadal zamierzam za
tobą podążać. Masz z tym jakiś problem?
Młodszy z
mężczyzn, pokręcił głową z drobnym, ale szczerym uśmiechem.
I zgodnie z
tym przyrzeczeniem, towarzyszył mu aż do miejsca, w którym musieli się rozstać.
Kajdanki
zabrzęczały głucho, gdy zostały odpięte od ściany. Szedł ulicą. Słyszał szepty,
widział bezimiennych ludzi. Wśród tłumu mógł dostrzec zamaskowane, a zarazem
tak znajome twarze. Chciał im powiedzieć by odeszli, ale nie miał już nad nimi
żadnej władzy. Jeśli pragną zobaczyć
egzekucję Króla Piratów on nie może im tego zabronić.
Czy się
poddał?
Cóż, być może.
Ale to nie miało znaczenia, bo tak czy inaczej śmierć i tak by go dopadła.
Planował
odejść w ciszy, z uśmiechem na ustach. Ewentualnie rzucić jakimś dowcipnym
tekstem w stylu: „Do zobaczenia później!”. Uznał, że wymyśli coś na poczekaniu.
Ale widział ich.
Było ich tak
wielu.
Młodzi ludzie
pełni marzeń, z roziskrzonymi pragnieniem oczami. Chcieli zasmakować tej samej
wolności, którą on sam znał tak dobrze. Podziwiali go. Wspinając się na
platformę całym sobą czuł ich respekt, nadzieję i głód przygód.
Przemawiając
do tłumu, wspominał swoich przyjaciół. Usta zdobił mu szeroki uśmiech, gdy
ostrza wbiły się głęboko w jego ciało. Rozejrzał się po placu i ostatnim co
zarejestrowały jego zmysły były głośne okrzyki i radosne uśmiechy wymalowane na
tych wszystkich twarzach.
To prawda, pomyślał
zamykając oczy.
Nie umrę.
*szklące oczy*
OdpowiedzUsuńMyślę, że właśnie tak może Luffy skończyć. Może nie w taki sposób z przyjaciółmi ale na pewno na platformie egzekucyjnej. Zoro na pewno przy nim zostanie o ile sam nie umrze wcześniej. Przynajmniej takie są moje wizje końca op. Może nas Oda zaskoczy kto wie, ale nasz kapitan mógłby rozpocząć nową erę piratów^^ super opowiadanko i dziękuję za jego tłumaczenie:-)
Vanilia
Jak ja dobrze to widzę… i podzielam zdanie Vanili co do możliwości finału OP. Ładnie by to zawiązywało i kończyło całą historie;). Jestem mega wzruszona po tej miniaturce tyle uczuć i ta postawa Zoro *.* i jeszcze Luffy do końca będący takim jakiego się go kochało .
OdpowiedzUsuńA moment, gdy każdy z załogi odwrócił się od siebie i poszedł w swoim kierunku… wyszedł doskonale. Cały ten ich wewnętrzny ból i ciężar był tak gęsty, że w momencie serce pokroiło mi się w paski ;(
Dziękuję Ann! ^^
Paulaa
Nie... to było straszne. Ja wiem, że Luff to cały Roger ale kurde... nie chcę by poszedł tą samą drogą. Ja nie chcę T^T *tupie jak małe dziecko* nie!
OdpowiedzUsuńAnn, ze skrajności w skrajność, Twoje poprzednie opko wywołało u mnie śmiech, a to wręcz przygnębiło...
OdpowiedzUsuńHmm. Nie wiem, czy do zakończenie jest bardzo prawdopodobne. Jeśli jednak zobaczę to za te x lat na ostatnich kartach mangi, to będę ryczeć jak bóbr. Wolałabym, żeby Luffy nie umierał a załoga nie rozpraszała się po świecie...
I tak. On i tak nigdy by nie umarł, podobnie jak Roger!
Super no poprostu ekstra.Jak Luffy tak skończy to się porycze.
OdpowiedzUsuń(łzy w oczach)
Super no poprostu ekstra.Jak Luffy tak skończy to się porycze.
OdpowiedzUsuń(łzy w oczach)