21 września 2013

[Opowiadanie] Perwers

Tytuł: Perwers
Autorka: Ayo3
Korekta: --
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: yaoi
Para: SanjixZoro
Ograniczenie wiekowe: 18+
Kolejne SanZo, tym razem troszkę dłuższe i również napisane dla Pauliś :* Akcja dzieje się po spotkaniu Słomianych po dwuletniej przerwie. Od razu zaznaczam, że to w sumie moje pierwsze opowiadanie tego typu. Życzę miłego czytania!

To co widzisz, to po prostu morze, a słyszysz zwykły szum fal. (…)
Tutaj nie ma bezkresu morza, jest bezkres ciebie.
Tutaj nie ma szumu fal, to bicie serca.


Te dwa lata minęły na niesłychanych męczarniach. I nie chodziło tu bynajmniej o podłoże fizyczne, bo te wyszło bez jakiegokolwiek szwanku. Bardziej chodziło o psychikę. Jaki normalny facet wróciłby bez uszczerbku na zdrowiu z wyspy po której ganiają najobleśniejsze stworzenia (tak, tego ludźmi by nie nazwał) na świecie? No właśnie, żaden! A kto, jak kto, ale Sanji był w stu procentach facetem z krwi i kości.
Pierwsza oznakę nienormalności zaobserwował, gdy po tej długiej rozłące zobaczył jego. Zamurowało go totalnie. Zielone, trochę dłuższe, włosy połyskiwały w słońcu, dając efekt wręcz zapierający dech w piersiach. Blondyn nigdy nie sądził, że widok tego gównianego glonowatego łba wywoła w nim takie podniecenie. Przez te dwa lata szermierz nabawił się również blizny na twarzy, której pojawienie się zapewne zaskutkowało stratą oka. Jednak w żaden sposób ten ubytek nie szpecił dumnego oblicza Roronoy Zoro, wręcz przeciwnie, dzięki niej wyglądał zniewalająco. I jeszcze te uwidocznione mięśnie. Sanji przez chwilę się zapomniał i otworzył szeroko usta i oczy. W głowie miał tylko jedną myśl. Chciał posiąść to niezwykłe ciało, chociaż miałaby to być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu. Chciał sprawić, aby szermierz chciał więcej i poddał się mu całkowicie. Tylko tutaj był pies pogrzebany. Przecież Zoro głupi nie jest, a już na pewno nie dałby sobą manipulować.
Jak zwykle nie szczędzili sobie złowieszczych uwag i bitek, jednak te walki były dla kucharza zbawieniem. Mógł się wtedy bezkarnie gapić na jego odsłonięty tors. Tak bardzo pożądał tego świetnie zbudowanego ciała. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miał bladego pojęcia, jak uwieść niedostępnego towarzysza. Kombinował na wszystkie sposoby, jednak żaden z nich nie sprawdziłby się w praktyce ani odrobinę. Zrezygnowany dał sobie z  tym spokój. Musiał się pogodzić z faktem, że szermierz był dla niego nieosiągalny i koniec. W pewnym sensie go to załamywało. Ale czy to możliwe by zakochał się w tym glonie? Nie! To absolutnie niemożliwe, a w każdym razie wolał tak myśleć.
Pewnego wieczora, gdy ślęczał nad udoskonalaniem swoich przepisów, nadarzyła się niezwykła okazja. Cała załoga pogrążyła się we śnie, lecz kucharz wiedział bardzo dobrze, że na dole pod kuchnią w akwarium siedzi, sam jak palec, Zoro, popijający gorzałę, którą podwędził z kuchni. Blondyn ziewnął potężnie, zakrywając dłonią usta i schował przepisy do szuflady. Zapalił papierosa i ruszył w stronę pomieszczenia, które Słomianym służyło jako mały bar.
Nie pomylił się w ogóle. Przy okrągłym blacie siedział zielonowłosy, popijający wysoko procentowy napój.
- Po coś tutaj przylazł, Ero-kuku? – zapytał, nie zaszczycając blondyna nawet spojrzeniem.
- Przyszedłem sprawdzić czy zdechłeś w końcu, ale jak zwykle się przeliczyłem – odparł zgryźliwie kucharz, siadając na wolnym krześle. – Nie bądź sknera i mi polej – rzekł po chwili, stawiając przed Roronoą szklankę.
- Wyszczekany jak zawszę - powiedział szermierz, ale nalał kucharzowi trunku. W sumie nawet tej zboczonej mendzie należy się cos od życia.
Pili w ciszy, może od czasu do czasu wymieniając jakieś zgryźliwe uwagi na swój temat. Kucharz im więcej wypił, tym bardziej przyglądał się dobitnie seksownemu szermierzowi. Oczywiście nie umknęło to uwadze Zoro, który lekko się zaczerwienił przez nachalność szefa kuchni. Gdy Sanji zobaczył ten rozkoszny rumieniec na twarzy swojego obiektu pożądania nie mógł się powstrzymać i olał nawet to, jak zareaguje szermierz.
Chwycił go za tył głowy i przyciągnął ku sobie, zatapiając ich usta w namiętnym i zachłannym pocałunku. O dziwo nie czuł żadnego sprzeciwu, więc kontynuował pieszczotę, poruszając rozkosznie językiem po podniebieniu szermierza. Twarz Zoro była jeszcze bardziej czerwona niż chwilę temu. Sanji zaśmiał się w duchu. Zoro płonął jak dziewica. Wykorzystując ten punkt zaskoczenia, ściągnął z niego zielony żupan i zaczął błądzić rękoma po jego boskich mięśniach. To ciało było tak niesamowicie ciepłe, a teraz czuł, że będzie mógł robić z nim, co tylko będzie chciał.
Nadal złączeni w pocałunku osunęli się na zimną posadzkę. Sanji ściągnął krawat i związał ręce szermierza nad jego głową. Mocno, aby kochanek nie mógł mu się wyślizgnąć.
- Co ty wyprawiasz, zboczeńcu? – zapytał zbulwersowany szermierz, gdy musieli zaczerpnąć trochę powietrza.
- Jak to co – uśmiechnął się przebiegle kucharz. – Właśnie cię rozdziewiczam. Tylko mi nie mów, że tego nie chcesz.
Nie dał Zoro odpowiedzieć, tylko ponownie zatopił swoje usta w jego. Cały szermierz przyjemnie pachniał stalą. Blondyn dobrze wiedział, że czułymi pieszczotami bardziej pobudza ciało kochanka. Zaczął zjeżdżać językiem po jego karku, zostawiając co jakiś czas mocny, czerwony ślad. Słyszał dyszenie z ust zielonowłosego, co całkowicie go satysfakcjonowało. Coraz bardziej napierał na pobudzone ciało szermierza. Bawiąc się jego sutkami nie zapomniał o bliźnie, która nakręcała go jeszcze bardziej do działania. Jeździł po niej językiem i ssał rozkosznie. Jego ciało było wręcz idealne do tego typu zabaw. Kucharz przeklinał się w duchu, że wcześniej tego nie zauważył. Kobiety przy tym zielonowłosym bóstwie wymiękały.
Gdy doszedł do brzucha, jego ręka lekko powędrowała na krocze szermierza, gdzie widoczne już było spore wypuklenie. Sanji ścisnął mocno członka kochanka przez materiał i do razu usłyszał seksowny jęk. „On jest naprawdę uroczy”, pomyślał i podniósł się, żeby popatrzeć w jego pięknie rumianą twarz i oczy, które lśniły teraz zjawiskowo.
- Przyjemnie, prawda? – wyszeptał mu do ucha, przygryzając płatek z lekką brutalnością. – To dopiero początek.
Wrócił z powrotem do dolnej części ciała szermierza. Ściągnął spodnie razem z bokserkami i jego oczom ukazał się sporych rozmiarów penis kochanka. Zagwizdał z zachwytem i pocałował już sterczącą główkę.
- Że też wcześniej nie podzieliłeś się takim skarbem – powiedział i perwersyjnie oblizał wargi, dając po części upust swoim emocją.
Nie zwlekając ani chwili dłużej, wsadził sobie twardniejącą męskość do ust i zaczął poruszać i ssać. Zachęcany cichymi jękami szermierza, wziął w dłoń jego jądra i począł je zmysłowo pieścić. Ciało zielonowłosego reagowało na te wszystkie pieszczoty ze zdwojoną siłą. Musiał przyznać, że ten zboczony kucharzyk miał do tego nie zwykły talent. Sprawiało mu to przyjemność, więc nawet do głowy mu nie przyszło by się sprzeciwiać. Ten jeden raz pozwoli blondynowi go zdominować. I nie musiał tego mówić na tego na głos, bo kucharz dobrze wiedział, co znaczy brak sprzeciwu swojej ofiary.
Członek Zoro stawał się coraz bardziej twardszy. Sanji wiedział, że Roronoa za parę minut osiągnie swój limit. Nie zważając na delikatność, której szermierz na pewno by nie zaakceptował, wsunął w jego wnętrze dwa palce i zaczął nimi poruszać. Usłyszał jęk bólu, jednak nie przerywał. Po chwili dodał jeszcze jeden palec. Męskość Zoro w tym czasie zaczęła niebezpiecznie pulsować. Sanji lekko przygryzł główkę i coraz szybciej zaczął poruszać ustami. Nasienie trysnęło wprost w jego gardło. Połknął wszystko i lubieżnie oblizał swoje wargi, patrząc na rozpalonego szermierza.
- Smaczny jesteś – powiedział, utkwiwszy w nim swoje zboczone spojrzenie. – Ostatni etap ci się najbardziej spodoba.
- Perwers – wydyszał szermierz i krzyknął z bólu, gdy poczuł jak coś dużego wdziera się w jego wnętrze. – ACH!
Sanji wykrzywił twarz w grymasie bólu, gdy jego członek wbił się w ciasne wnętrze kochanka. Nie czekając ani chwili, zaczął się w nim poruszać, trafiając na czuły punkt szermierza. Zoro, który ręce miał związane, nie mógł powstrzymać jęków przyjemności i przyrzekał sobie, że zabije tę blond, zboczoną cholerę. Za to Sanjiemu to odpowiadało i napierał jeszcze mocniej na zielonowłosego. Uwielbiał jego jęki. To była najprzyjemniejsza melodia dla jego uszu. Coś niesamowitego, co na pewno rzadko ma miejsce. Sam czuł, że płonie z rozkoszy i coraz bardziej przyspieszał swoje ruchy. Ponownie przybliżył twarz do ust zdominowanego, przyszłego najsilniejszego szermierza na świecie i zaczął brutalnie i zachłannie całować, przegryzając od czasu do czasu jego wargi, co spowodowało, że lekka stróżka krwi pociekła po brodzie Zoro. Sanji przejechał w tamtym miejscu językiem, aby zlizać czerwoną ciecz.
Spełnienie zbliżało się wielkimi krokami, jednak blondyn nie zwalniał tempa. Czuł pod sobą wijące się ciało, przez które przelewały się fale rozkoszy. Jak on bardzo na to czekał. Śmiało mógł zaliczyć ten dzień do jednych z najlepszych w swoim życiu.. Obserwował jak ciało szermierza wygina się do tyłu, a biała substancja rozlewa się po ich torsach. Pod wpływem zaciśnięcia mięśni, blondyn również doszedł. Opadł tuz koło szermierza, przysłuchując się jego głębokim oddechom. Sięgnął po spodnie, aby wyciągnąć z nich papierosa i zapalił, zaciągając się przy tym.
- To był najlepszy seks, jaki miałem - przyznał, ale w odpowiedzi usłyszał tylko donośne chrapanie. - Głupi glon – uśmiechnął się, przejeżdżając ręką po jego włosach.
Chwycił za żupan i okrył Zoro. Liczył, że jeszcze nie raz będzie mu dane zawładnąć nad zielonowłosym szermierzem. To była jedna z tych pozytywnych stron przebywania w piekle przez te dwa lata. Tego wieczoru na pewno nie zapomni. Zoro może o tym nie wiedział, ale już był numerem jeden – w jego sercu.

4 komentarze:

  1. Ah Ayo powiem jedno!!! To było mega!!! <3 jak ja kocham hardy =) a to było cudownie opisane =) kochana masz cudowny talent i wspaniałe pomysły =)
    Cloud- Abarai

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam wychwytywać takie rzeczy jak: sprawdzałem tylko czy zdechłeś... i zboczona cholera xD Genialne określenia.
    Bardzo fajne opowiadanko:)
    Chociaż jestem bardziej fanem tego, że Zoro dominuje, to zawsze chętnie przeczytam coś w drugą stronę:)
    Końcowe zdanie super!
    Pozdrawiam!
    Vanilia

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję się trochę jak intruz, ale dostałam pozwolenie to skomentuję. Co prawda tylko pod względem technicznym, bo w znajomości charakterów bohaterów autorytetem nie jestem.
    Weszłam i bez chwili wahania zabrałam się właśnie za "Perwersa" ^^
    Bardzo podobał mi się główny zamysł i szczegółowe opisy. Bardzo dokładne, a nie nudne, świetne. Klimat przyjemny, zachęcający do czytania.
    Zaznaczyłaś, że to pierwsze tego typu opowiadanie, które pisałaś. Wcale się tego nie widać, wciąga i jako czytelnik się wczułam. Dobre seksy, są dobre. Moje życiowe motto kurde *prosi o więcej, bo niewyżyty człowiek*
    A teraz ponarzekam:
    Powtórzenia, dużo ich tutaj. Szermierz to był co chwilę, w niektórych miejscach, nawet, jak nie miałaś pomysłu czym zastąpić, to trzeba było wpisać, np. "jego", a i tak wiadomo było o kogo chodzi. Jest tylko dwóch bohaterów, więc można spokojnie wstawić mniej określone słowa.
    "Co ty wyprawiasz, zboczeńcu? – zapytał zbulwersowany szermierz" jeśli to miał być nawet pozorny protest, to tak nie zabrzmiało, raczej jakby jeszcze bardziej go kokietował (niemalże w głowie: szybciej, co się guzdrasz!)
    Czuję się teraz złym człowiekiem, bo wyszło, ze prawie cały czas narzekałam, a w gruncie rzeczy na prawdę mi się podobało i na pewno zawitam tu jeszcze by poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ayuś stowrzyła SanZo *.*
    Jesteś moim Bogiem!
    Zajebiście napisane ^^ Zmysłowo, że aż się chcę czytać, wciągająco, a charaktery genialnie przedstawione! *.*

    Zakończenie piękne, takie hmm... jak to się mówi, a poetyckie! w tym dobrym znaczeniu ma się rozumieć, strasznie mi się spodobało.
    Śmiało mogę zaliczyć to opowiadanie do jednego z lepszych One Shotów jakie czytałam! *.*


    ~0~0~0~0~
    "I nie musiał tego mówić na tego na głos"
    "stawał się coraz bardziej twardszy" [bardziej twardy, albo twardszy, szczerze nie wiem, która wersja jest poprawna xD ale chyba obie o.O]

    OdpowiedzUsuń