Tytuł: Perwers
Autorka: Ayo3
Korekta: --
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: yaoi
Para: SanjixZoro
Ograniczenie wiekowe: 18+
Kolejne SanZo, tym razem troszkę dłuższe i również napisane dla Pauliś :* Akcja dzieje się po spotkaniu Słomianych po dwuletniej przerwie. Od razu zaznaczam, że to w sumie moje pierwsze opowiadanie tego typu. Życzę miłego czytania!
Autorka: Ayo3
Korekta: --
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: yaoi
Para: SanjixZoro
Ograniczenie wiekowe: 18+
Kolejne SanZo, tym razem troszkę dłuższe i również napisane dla Pauliś :* Akcja dzieje się po spotkaniu Słomianych po dwuletniej przerwie. Od razu zaznaczam, że to w sumie moje pierwsze opowiadanie tego typu. Życzę miłego czytania!
To co widzisz, to po prostu morze, a słyszysz zwykły szum fal. (…)
Tutaj nie ma bezkresu morza, jest bezkres ciebie.
Tutaj nie ma szumu fal, to bicie serca.
Te dwa lata minęły na niesłychanych męczarniach.
I nie chodziło tu bynajmniej o podłoże fizyczne, bo te wyszło bez
jakiegokolwiek szwanku. Bardziej chodziło o psychikę. Jaki normalny facet
wróciłby bez uszczerbku na zdrowiu z wyspy po której ganiają najobleśniejsze
stworzenia (tak, tego ludźmi by nie nazwał) na świecie? No właśnie, żaden! A
kto, jak kto, ale Sanji był w stu procentach facetem z krwi i kości.
Pierwsza oznakę nienormalności zaobserwował, gdy
po tej długiej rozłące zobaczył jego. Zamurowało go totalnie. Zielone, trochę
dłuższe, włosy połyskiwały w słońcu, dając efekt wręcz zapierający dech w
piersiach. Blondyn nigdy nie sądził, że widok tego gównianego glonowatego łba
wywoła w nim takie podniecenie. Przez te dwa lata szermierz nabawił się również
blizny na twarzy, której pojawienie się zapewne zaskutkowało stratą oka. Jednak
w żaden sposób ten ubytek nie szpecił dumnego oblicza Roronoy Zoro, wręcz
przeciwnie, dzięki niej wyglądał zniewalająco. I jeszcze te uwidocznione
mięśnie. Sanji przez chwilę się zapomniał i otworzył szeroko usta i oczy. W
głowie miał tylko jedną myśl. Chciał posiąść to niezwykłe ciało, chociaż
miałaby to być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu. Chciał sprawić, aby
szermierz chciał więcej i poddał się mu całkowicie. Tylko tutaj był pies
pogrzebany. Przecież Zoro głupi nie jest, a już na pewno nie dałby sobą
manipulować.
Jak zwykle nie szczędzili sobie złowieszczych
uwag i bitek, jednak te walki były dla kucharza zbawieniem. Mógł się wtedy
bezkarnie gapić na jego odsłonięty tors. Tak bardzo pożądał tego świetnie
zbudowanego ciała. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miał
bladego pojęcia, jak uwieść niedostępnego towarzysza. Kombinował na wszystkie
sposoby, jednak żaden z nich nie sprawdziłby się w praktyce ani odrobinę.
Zrezygnowany dał sobie z tym spokój. Musiał
się pogodzić z faktem, że szermierz był dla niego nieosiągalny i koniec. W
pewnym sensie go to załamywało. Ale czy to możliwe by zakochał się w tym
glonie? Nie! To absolutnie niemożliwe, a w każdym razie wolał tak myśleć.
Pewnego wieczora, gdy ślęczał nad udoskonalaniem
swoich przepisów, nadarzyła się niezwykła okazja. Cała załoga pogrążyła się we śnie,
lecz kucharz wiedział bardzo dobrze, że na dole pod kuchnią w akwarium siedzi,
sam jak palec, Zoro, popijający gorzałę, którą podwędził z kuchni. Blondyn
ziewnął potężnie, zakrywając dłonią usta i schował przepisy do szuflady.
Zapalił papierosa i ruszył w stronę pomieszczenia, które Słomianym służyło jako
mały bar.
Nie pomylił się w ogóle. Przy okrągłym blacie
siedział zielonowłosy, popijający wysoko procentowy napój.
- Po coś tutaj przylazł, Ero-kuku? – zapytał,
nie zaszczycając blondyna nawet spojrzeniem.
- Przyszedłem sprawdzić czy zdechłeś w końcu,
ale jak zwykle się przeliczyłem – odparł zgryźliwie
kucharz, siadając na wolnym krześle. – Nie bądź sknera i mi polej – rzekł po
chwili, stawiając przed Roronoą szklankę.
- Wyszczekany jak zawszę - powiedział szermierz,
ale nalał kucharzowi trunku. W sumie nawet tej zboczonej mendzie należy się cos
od życia.
Pili w ciszy, może od czasu do czasu wymieniając
jakieś zgryźliwe uwagi na swój temat. Kucharz im więcej wypił, tym bardziej
przyglądał się dobitnie seksownemu szermierzowi. Oczywiście nie umknęło to
uwadze Zoro, który lekko się zaczerwienił przez nachalność szefa kuchni. Gdy
Sanji zobaczył ten rozkoszny rumieniec na twarzy swojego obiektu pożądania nie
mógł się powstrzymać i olał nawet to, jak zareaguje szermierz.
Chwycił go za tył głowy i przyciągnął ku sobie,
zatapiając ich usta w namiętnym i zachłannym pocałunku. O dziwo nie czuł
żadnego sprzeciwu, więc kontynuował pieszczotę, poruszając rozkosznie językiem
po podniebieniu szermierza. Twarz Zoro była jeszcze bardziej czerwona niż
chwilę temu. Sanji zaśmiał się w duchu. Zoro płonął jak dziewica. Wykorzystując
ten punkt zaskoczenia, ściągnął z niego zielony żupan i zaczął błądzić rękoma
po jego boskich mięśniach. To ciało było tak niesamowicie ciepłe, a teraz czuł,
że będzie mógł robić z nim, co tylko będzie chciał.
Nadal złączeni w pocałunku osunęli się na zimną
posadzkę. Sanji ściągnął krawat i związał ręce szermierza nad jego głową. Mocno,
aby kochanek nie mógł mu się wyślizgnąć.
- Co ty wyprawiasz, zboczeńcu? – zapytał
zbulwersowany szermierz, gdy musieli zaczerpnąć trochę powietrza.
- Jak to co – uśmiechnął się przebiegle kucharz.
– Właśnie cię rozdziewiczam. Tylko mi nie mów, że tego nie chcesz.
Nie dał Zoro odpowiedzieć, tylko ponownie
zatopił swoje usta w jego. Cały szermierz przyjemnie pachniał stalą. Blondyn
dobrze wiedział, że czułymi pieszczotami bardziej pobudza ciało kochanka.
Zaczął zjeżdżać językiem po jego karku, zostawiając co jakiś czas mocny,
czerwony ślad. Słyszał dyszenie z ust zielonowłosego, co całkowicie go
satysfakcjonowało. Coraz bardziej napierał na pobudzone ciało szermierza.
Bawiąc się jego sutkami nie zapomniał o bliźnie, która nakręcała go jeszcze
bardziej do działania. Jeździł po niej językiem i ssał rozkosznie. Jego ciało
było wręcz idealne do tego typu zabaw. Kucharz przeklinał się w duchu, że
wcześniej tego nie zauważył. Kobiety przy tym zielonowłosym bóstwie wymiękały.
Gdy doszedł do brzucha, jego ręka lekko
powędrowała na krocze szermierza, gdzie widoczne już było spore wypuklenie.
Sanji ścisnął mocno członka kochanka przez materiał i do razu usłyszał seksowny
jęk. „On jest naprawdę uroczy”, pomyślał i podniósł się, żeby popatrzeć w jego
pięknie rumianą twarz i oczy, które lśniły teraz zjawiskowo.
- Przyjemnie, prawda? – wyszeptał mu do ucha,
przygryzając płatek z lekką brutalnością. – To dopiero początek.
Wrócił z powrotem do dolnej części ciała
szermierza. Ściągnął spodnie razem z bokserkami i jego oczom ukazał się sporych
rozmiarów penis kochanka. Zagwizdał z zachwytem i pocałował już sterczącą
główkę.
- Że też wcześniej nie podzieliłeś się takim
skarbem – powiedział i perwersyjnie oblizał wargi, dając po części upust swoim
emocją.
Nie zwlekając ani chwili dłużej, wsadził sobie
twardniejącą męskość do ust i zaczął poruszać i ssać. Zachęcany cichymi jękami
szermierza, wziął w dłoń jego jądra i począł je zmysłowo pieścić. Ciało
zielonowłosego reagowało na te wszystkie pieszczoty ze zdwojoną siłą. Musiał
przyznać, że ten zboczony kucharzyk miał do tego nie zwykły talent. Sprawiało
mu to przyjemność, więc nawet do głowy mu nie przyszło by się sprzeciwiać. Ten
jeden raz pozwoli blondynowi go zdominować. I nie musiał tego mówić na tego na
głos, bo kucharz dobrze wiedział, co znaczy brak sprzeciwu swojej ofiary.
Członek Zoro stawał się coraz bardziej twardszy.
Sanji wiedział, że Roronoa za parę minut osiągnie swój limit. Nie zważając na
delikatność, której szermierz na pewno by nie zaakceptował, wsunął w jego
wnętrze dwa palce i zaczął nimi poruszać. Usłyszał jęk bólu, jednak nie przerywał.
Po chwili dodał jeszcze jeden palec. Męskość Zoro w tym czasie zaczęła
niebezpiecznie pulsować. Sanji lekko przygryzł główkę i coraz szybciej zaczął
poruszać ustami. Nasienie trysnęło wprost w jego gardło. Połknął wszystko i
lubieżnie oblizał swoje wargi, patrząc na rozpalonego szermierza.
- Smaczny jesteś – powiedział, utkwiwszy w nim
swoje zboczone spojrzenie. – Ostatni etap ci się najbardziej spodoba.
- Perwers – wydyszał szermierz i krzyknął z
bólu, gdy poczuł jak coś dużego wdziera się w jego wnętrze. – ACH!
Sanji wykrzywił twarz w grymasie bólu, gdy jego
członek wbił się w ciasne wnętrze kochanka. Nie czekając ani chwili, zaczął się
w nim poruszać, trafiając na czuły punkt szermierza. Zoro, który ręce miał
związane, nie mógł powstrzymać jęków przyjemności i przyrzekał sobie, że zabije
tę blond, zboczoną cholerę. Za to Sanjiemu to odpowiadało i napierał jeszcze mocniej
na zielonowłosego. Uwielbiał jego jęki. To była najprzyjemniejsza melodia dla
jego uszu. Coś niesamowitego, co na pewno rzadko ma miejsce. Sam czuł, że
płonie z rozkoszy i coraz bardziej przyspieszał swoje ruchy. Ponownie
przybliżył twarz do ust zdominowanego, przyszłego najsilniejszego szermierza na
świecie i zaczął brutalnie i zachłannie całować, przegryzając od czasu do czasu
jego wargi, co spowodowało, że lekka stróżka krwi pociekła po brodzie Zoro.
Sanji przejechał w tamtym miejscu językiem, aby zlizać czerwoną ciecz.
Spełnienie zbliżało się wielkimi krokami, jednak
blondyn nie zwalniał tempa. Czuł pod sobą wijące się ciało, przez które
przelewały się fale rozkoszy. Jak on bardzo na to czekał. Śmiało mógł zaliczyć
ten dzień do jednych z najlepszych w swoim życiu.. Obserwował jak ciało
szermierza wygina się do tyłu, a biała substancja rozlewa się po ich torsach.
Pod wpływem zaciśnięcia mięśni, blondyn również doszedł. Opadł tuz koło
szermierza, przysłuchując się jego głębokim oddechom. Sięgnął po spodnie, aby
wyciągnąć z nich papierosa i zapalił, zaciągając się przy tym.
- To był najlepszy seks, jaki miałem - przyznał,
ale w odpowiedzi usłyszał tylko donośne chrapanie. - Głupi glon – uśmiechnął
się, przejeżdżając ręką po jego włosach.
Chwycił za żupan i okrył Zoro. Liczył, że
jeszcze nie raz będzie mu dane zawładnąć nad zielonowłosym szermierzem. To była
jedna z tych pozytywnych stron przebywania w piekle przez te dwa lata. Tego
wieczoru na pewno nie zapomni. Zoro może o tym nie wiedział, ale już był
numerem jeden – w jego sercu.
Ah Ayo powiem jedno!!! To było mega!!! <3 jak ja kocham hardy =) a to było cudownie opisane =) kochana masz cudowny talent i wspaniałe pomysły =)
OdpowiedzUsuńCloud- Abarai
Uwielbiam wychwytywać takie rzeczy jak: sprawdzałem tylko czy zdechłeś... i zboczona cholera xD Genialne określenia.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanko:)
Chociaż jestem bardziej fanem tego, że Zoro dominuje, to zawsze chętnie przeczytam coś w drugą stronę:)
Końcowe zdanie super!
Pozdrawiam!
Vanilia
Czuję się trochę jak intruz, ale dostałam pozwolenie to skomentuję. Co prawda tylko pod względem technicznym, bo w znajomości charakterów bohaterów autorytetem nie jestem.
OdpowiedzUsuńWeszłam i bez chwili wahania zabrałam się właśnie za "Perwersa" ^^
Bardzo podobał mi się główny zamysł i szczegółowe opisy. Bardzo dokładne, a nie nudne, świetne. Klimat przyjemny, zachęcający do czytania.
Zaznaczyłaś, że to pierwsze tego typu opowiadanie, które pisałaś. Wcale się tego nie widać, wciąga i jako czytelnik się wczułam. Dobre seksy, są dobre. Moje życiowe motto kurde *prosi o więcej, bo niewyżyty człowiek*
A teraz ponarzekam:
Powtórzenia, dużo ich tutaj. Szermierz to był co chwilę, w niektórych miejscach, nawet, jak nie miałaś pomysłu czym zastąpić, to trzeba było wpisać, np. "jego", a i tak wiadomo było o kogo chodzi. Jest tylko dwóch bohaterów, więc można spokojnie wstawić mniej określone słowa.
"Co ty wyprawiasz, zboczeńcu? – zapytał zbulwersowany szermierz" jeśli to miał być nawet pozorny protest, to tak nie zabrzmiało, raczej jakby jeszcze bardziej go kokietował (niemalże w głowie: szybciej, co się guzdrasz!)
Czuję się teraz złym człowiekiem, bo wyszło, ze prawie cały czas narzekałam, a w gruncie rzeczy na prawdę mi się podobało i na pewno zawitam tu jeszcze by poczytać.
Ayuś stowrzyła SanZo *.*
OdpowiedzUsuńJesteś moim Bogiem!
Zajebiście napisane ^^ Zmysłowo, że aż się chcę czytać, wciągająco, a charaktery genialnie przedstawione! *.*
Zakończenie piękne, takie hmm... jak to się mówi, a poetyckie! w tym dobrym znaczeniu ma się rozumieć, strasznie mi się spodobało.
Śmiało mogę zaliczyć to opowiadanie do jednego z lepszych One Shotów jakie czytałam! *.*
~0~0~0~0~
"I nie musiał tego mówić na tego na głos"
"stawał się coraz bardziej twardszy" [bardziej twardy, albo twardszy, szczerze nie wiem, która wersja jest poprawna xD ale chyba obie o.O]