20 października 2012

[Opowiadanie] Sromota: Prolog - Biały świt

Tytuł: Zanki
Autorka: Kanako
Korekta: Ayo3
Liczba rozdziałów: przy dobrych wiatrach 10
Gatunek: fanfiction, przygodowy
Para: SanjixRobin
Ograniczenie wiekowe: --
Zanki (jap. 慚愧, hańba, ujma, niesława, sromota) to opowiadanie oparte na realiach mangi i anime autorstwa Ody Eiichiro, One Piece. Era piratów zbliża się ku końcowi, nadeszły sądne dni. Piraci wydają wyroki na samych siebie i oddają w ręce Marynarki swoich pobratymców, aby mieć trochę beli przy duszy. Jak potoczą się losy załogi Słomianego Kapelusza?
Mogą pojawiać się nie ścisłość, bo lubię deptać kanon, jednak postaram się zachować pierwowzór postaci.

I'll sink for you.

  Prolog - Biały świt
      


 Prolog dedykuję Ayo, bo obydwie wkręciłyśmy się w świat ciągłej żeglugi.   

Chciałem narysować obraz nadziei, 
chciałem narysować biały świat.
 
Wzburzone fale morza nacierały z całej siły na najbardziej wysunięty klif w południowej części Grand Line. Wielki piracki statek dobił do portu. Nosił na sobie brzemię sztormu z minionej nocy. Był w opłakanym stanie. Rozszarpane szczątki flagi trzepotały na maszcie, rufa zaś była doszczętnie zniszczona. 
Wątła kobieta, bez jakichkolwiek skrupułów, wlokła bezwładne ciało mężczyzny za sobą. Całkowicie niedbała o to, że na jego skórze pojawiają się coraz liczniejsze zadrapania. Kraty lochów otworzyły się z donośnym zgrzytem, a ona złapała go za brudne łachmany i popchnęła w głąb więzienia. Bezgraniczna złość malowała się na jej twarzy.
— Nie próbuj uciekać, śmieciu — rzuciła, zaciskając mocno zęby. Zasunęła kraty z powrotem i przekręciła klucz. Dopiero wówczas spojrzała z odrazą na jego ciało i rozglądnęła się uważnie po lochach. — Ach, i tak nie masz dokąd uciec – mówiąc to, wykrzywiła wąskie usta w karykaturze ironicznego uśmiechu.

*

Nie miał pojęcia czy nadal żyje.
Ciągle oddychał i, co najgorsze, czuł przeszywający ból. Jego zmysły były w całkowitej niewoli, jego dłonie uginały się od ciężaru żelaznych łańcuchów. Czy to cierpienie było pokutą za wszystkie jego grzechy? Jeśli tak, śmierć była o stokroć lepszą karą. Dlaczego, nawet teraz, gdy był jedną nogą w grobie, nie mógł wyrzec się najskrytszych pragnień swojego serca? 
W głowie wciąż i wciąż słyszał tylko to jedno słowo, które ciągle wypowiadały  j e g o  usta, nakama. Nie mógł go stłamsić i się go wyrzec. Czy właśnie tak smakuje porażka? 
Ale, nie, on nie był tak słaby, aby się przed tym wszystkim ugiąć. Począł błądzić dłonią na oślep, próbując uchwycić się ostatniej deski ratunku. Chciał wierzyć uparcie, że przyjdzie dzień, kiedy zemścić się na wrogu.
Nagle poczuł jak czyjeś palce wbijają mu się boleśnie w ramiona, syknął żałośnie z bólu. Miał wrażenie, że ktoś łamie mu wszystkie kości tym, z pozoru, niewinnym gestem. 
Jeszcze parę tygodni temu, ba, parę dni temu, nie zrobiłoby to na nim żadnego wrażenia, a teraz wszystko go piętnowało. Mógł jedynie gnić w celi i powtarzać słowa cichej modlitwy. Ach, daj boże, żeby ją ktokolwiek usłyszał!
— Więc to ty? — zapytał. Jego głos, skąpany w upokorzeniu, drżał.  Patrzył na stającą przed nim kobietę. Jej przenikliwe spojrzenie poznał od razu.
— Nie wydajesz się być tym faktem specjalnie przejęty, Sanji. — Wsadziła mu papierosa do ust i odgarnęła z ramion czarne, lśniące włosy. 
— Ale jestem! Nie mogę uwierzyć, że taka kobieta jak ty macza w tym wszystkim palce. — Zaciągnął się, przypatrując przez chwilę dymowi unoszącemu się w powietrzu.
Cienka igła przebiła jego skórę, rozprowadzając żrącą truciznę do organizmu. Zaklął siarczyście pod nosem opadając ze wszelkich sił.
Ciemność nasunęła mu się na oczy, tak jakby ktoś zasunął na cały świat zasłonę. Jego ciało upadło na kamienną podłogę jak szmaciana lalka. A potem była już tylko ciemność…


*

Ahoj, załogo! Właśnie dobiliśmy do pierwszego portu. Tym, jakże miłym akcentem, pragnę powitać wszystkich zapalonych żeglarzy na moim statku.
Póki co osiedliśmy na mieliźnie, ale, początki zawsze są ciężkie, prawda?

4 komentarze:

  1. Wow... świetne! Nie mogę się doczekać kolejnych części ;D
    Ahhh naprawdę, wciągnęło mnie ;D
    co będzie dalej? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalej będą nieszczęśliwie przygody kręconej brewki ;)

      Usuń
  2. Hahaha, i jak ja mam to teraz skomentować, co? :D To będzie chyba już mój drugi komentarz do tego prologu, no, ale niech już będzie ;)

    Zaczyna się jak zwykle tajemniczo, ale po Tobie raczej niczego innego spodziewać się nie można ^^ I bardzo dobrze :D Nic mi nie zaszkodzi jak podczas czytania trochę pomyślę :) Tylko wiesz, uwijaj się z tym, bo nie da się wiecznie czekać :)

    Biedny Sanji :( Nie będę zdradzała kim była ta kobieta na końcu (kumaci sami się skapną ;)) ale jestem w stu procentach pewna, że w prologu pojawiły się aż dwie żeńskie postacie. Oczywiście mogę się mylić, bo już nie pamiętam co było dalej. Mam nadzieję, że Sanji się jakoś z tego wykaraska :D Czekam na kontynuacje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach! Opowiadanie, którego szukałam pół wakacji, tak samo jak konktaktu z autorką, ponieważ blog był objęty hasłem. Cieszę się, że mogę je tu teraz czytać :)
    Naprawdę dramatyczny i tajemniczy początek. Żal mi nieco naszego kochanego kuka, lecz mam nadzieję, że jakoś się wykaraska, lub reszta Słomianych przybędzie z odsieczą... Chociaż opis opowiadania podpowiada mi całkiem inne domysły. Dzisiaj nie dopuszczę wyobraźni do głosu, napiszę tylko tyle, że jestem zaintrygowana i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń